niedziela, 25 grudnia 2011

Drodzy rodacy, goście i subskrybenci naszej Praktyczności oraz Powszechnego Stowarzyszenia Życia.

Prosimy o przyjęcie najserdeczniejszych, szczerych i gorących życzeń szczęśliwego i wesołego oraz pamiętnego Bożego Narodzenia, od naszego zespołu administracyjnego, współtwórców tego blogu.

Ode mnie samego proszę o przyjecie życzeń pamiętnych obchodów dnia Bożego Narodzenia, oraz wszystkiego dobrego, i powodzenia w całej pozostąłej reszcie tego roku oraz, nie mniej szczęśliwego i owocnego w sukcesy wszelkiego rodzaju Nowego Roku 2012-go, spełnienia się w tym roku wszystkich, nawet tych najbardziej sekretnych. osobistych marzeń i życzeń.

Zbigniew Wybraniec

poniedziałek, 12 grudnia 2011

Naród wrze na zdrajców Polski, eurokołchozowych karierowiczów

 Źródło: http://www.bibula.com/?p=47959

“Wypowiedź Radosława Sikorskiego jest skandaliczna” – wywiad z prof. Ryszarderm Legutko

Aktualizacja: 2011-12-4 7:41 pm
Nie wiem, czy Sikorski w ogóle rozumie, co to oznacza Stany Zjednoczone Europy. Rozumie natomiast świetnie, że taki język dzisiaj się podoba. To język dominujący w całej Unii Europejskiej – mówi europoseł PiS, profesor Ryszard Legutko.
Stefczyk.info, wPolityce.pl: W Polsce wciąż trwa debata na temat przemówienia Radosława Sikorskiego w Niemczech. Jak Pan ocenia słowa szefa MSZ?
Prof. Ryszard Legutko: Wypowiedź Radosława Sikorskiego jest skandaliczna, i to pod wieloma względami. Pomysły tam wyłożone – wielce zaskakujące – nie zostały wcześniej przedstawione w kraju i poddane dyskusji. MSZ nie może zaskakiwać społeczeństwa i polityków, gdy w grę wchodzą sprawy tak poważne. Ale widać rząd kieruje się przekonaniem, że mu wszystko wolno.
Czy formułowane przy tej okazji obawy o polską suwerenność są uzasadnione?
W przemówieniu były elementy, które muszą niepokoić. Niepokoi również forma, jakiej użył minister. Wystosował apel do rządu innego kraju, by ten przejął przewodnictwo w Europie. Co to w ogóle ma znaczyć? Kto go upoważnił do takiego apelu? Sądzę, że i Niemcy byli tym zaskoczeni. To nie jest normalny zwyczaj w prowadzeniu polityki.
Wiele osób zaznacza, że Sikorski zabrał głos w sprawie, która nas nie do końca dotyczy.
Sytuacja Polski jest dość specyficzna. My nie należymy do strefy euro, która przeżywa obecnie największy kryzys. Tę sytuację polski rząd powinien wykorzystywać na naszą korzyść. Tymczasem staliśmy się krajem, który w sposób zupełnie niepotrzebny wychodzi z inicjatywami w sprawach, które nas nie dotyczą, i w których nie będziemy mieli żadnej roli do odegrania. A wszystko to z potrzeby lizusostwa. Rząd uwielbia się podlizywać wielkim tego świata, by od czasu do czasu dostać łaskawie rękę do pocałowania.
Minister powiedział to co chcieli słyszeć Niemcy?
Każdy kraj lubi słyszeć od obcych, że jest najważniejszy i że wszystko od niego zależy. Minister Sikorski jest dobry w mówieniu takich komplementów, ponieważ nie ma żadnych poglądów. Kiedyś mówił, że Gazociąg Północny to drugi pakt Ribbentrop-Mołtow. Potem jednak przyznał, że rura jest OK. Wystarczyło, by zmienił obóz polityczny. On wcale nie zmienił poglądów na temat bałtyckiej rury. On po prostu nigdy nie miał poglądu na ten temat, ani na żaden inny. Wyłączając oczywiście własną karierę.
Federalizacji UE, o którą apelował, też nie popiera?
Nie wiem, czy on w ogóle rozumie, co to oznacza Stany Zjednoczone Europy. Rozumie natomiast świetnie, że taki język dzisiaj się podoba. To język dominujący w całej Unii Europejskiej. Widać to było doskonale, gdy Donald Tusk przyjechał do Parlamentu Europejskiego na inaugurację polskiej prezydencji. Wtedy mówił, że musi być więcej Europy w Europie. Brzmiało to dość głupio, ale i tak wszyscy oszaleli z radości. Sikorski poszedł jeszcze dalej. Uznał, że cała Europa ma być w Europie. Brzmi jeszcze głupiej, ale nie szkodzi. Gdy Unia pójdzie w tym kierunku to Polska będzie miała w niej jeszcze mniej do powiedzenia niż teraz. A teraz już praktycznie jest na marginesie.
Mówi to tylko, żeby się podobać?
Wszystko co robią Sikorski i Tusk w polityce zagranicznej polega na tym, by się podobać. Oni myślą w kategoriach najbliższych sondaży, medialnego wizerunku, obecności na międzynarodowych spotkaniach. Nikt z nich nie rozważa rzeczy w kategoriach kraju i w perspektywie długofalowej. Ta kwestia w ogóle nie istnieje, ani w ich umysłach, ani w polskiej debacie publicznej. Uważamy, że płyniemy w głównym nurcie. Grunt, by się nikomu nie narazić i jakoś to będzie. Przegrywamy wprawdzie wszystkie konkretne boje o polskie sprawy, ale Polacy są wielkoduszni i wszystko wybaczą.
To przykra konkluzja
Podsumowując słowa Sikorskiego należałoby stwierdzić, że jego propozycja pod względem koncepcyjnym jest niemądra, pod względem politycznym szkodliwa, a pod względem ludzkim żałosna. Powtórzę raz jeszcze: Sikorski i Tusk nie dokonali w polityce zagranicznej niczego, z czego nasz kraj czerpałby zyski.
Jednak wiele środowisk broniło słów Sikorskiego, mówiąc, że jego propozycja jest dziś potrzebna i słuszna
Komentarze po słowach Sikorskiego ogromnie mnie zasmuciły. Sporo było uwag krytycznych, ale jednak pojawiło się wiele głosów aprobatywnych, a nawet entuzjastycznych. To zasmucające. W kraju, gdzie panują racjonalne reguły polityczne, podobna sytuacja musiałaby się skończyć dymisją.
U nas o niczym takim mowy nie ma. Wniosek PiS w tej sprawie jest skazany na porażkę.
Myśmy się odzwyczaili przez dziesięciolecia od suwerennego myślenia. To dlatego takie wydarzenia traktujemy, jako coś normalnego. Boimy samodzielności politycznej i przestaliśmy już rozumieć, czym jest suwerenność i jaką stanowi wartość. Wmawia się nam, a my potulnie tego słuchamy, że w naszych czasach suwerenność nie ma znaczenia. Przecież to absurd. Minister ze swoim apelem zwracał się do Niemiec jako do kraju decyzyjnego w Europie, czyli kraju podejmującego samodzielnie kluczowe decyzje. To znaczy, że decyzyjność jednak się liczy w polityce.
Powinniśmy się skupić zatem na rozwoju swoich możliwości
Powinno nam zależeć na tym, by jakąś rolę odgrywać i dysponować własnymi atutami przetargowymi. Klakierstwo i lizusostwo to nie są w polityce żadne atuty. Polakom zabełtano w głowach wmawiając im, że bycie dworakiem u mocnego władcy, to szczyt naszych możliwości. Wszystkie wyższe aspiracje, bardziej ambitne cele pozostają poza świadomością Polaków. Mówienie o takich aspiracjach i celach wywołuje zniecierpliwienie, strach, a później gniew. Polacy mają dzisiaj duszę kibica, a nie gracza. To bardzo przygnębiające.
Czy minister Sikorski swoją wypowiedzią nie pokazuje, że obecny rząd ma problem z Polską?
Minister Sikorski i cała Platforma dobrze wpisują się w tę polską postawę kibicowania wielkim. Znamiennym były na przykład wydarzenia z ostatniej kampanii wyborczej po publikacji książki Jarosława Kaczyńskiego. Wybuchł wtedy skandal z powodu dwóch zdań dotyczących Angeli Merkel. Jednak za skandal nie uznano listu byłych ministrów spraw zagranicznych do szefa sąsiedniego państwa, solidaryzujący się z nią i atakujący szefa partii opozycyjnej we własnym kraju. To było coś niewyobrażalnego. Trudno mi sobie wyobrazić, by w jakimkolwiek normalnie funkcjonującym kraju opinia publiczna mogła tolerować takie zachowanie. Musiała nastąpić jakaś straszna destrukcja w polskiej wrażliwości, żeby dawać przyzwolenie, a nawet pochwalać coś takiego. Na szczęście są także inni Polacy, ale tacy ciągle pozostają w mniejszości.
Po słowach Sikorskiego część osób wskazywało, że jego wypowiedź należałoby poprzedzić konsultacjami w Polsce na ten temat. Jednak w kraju na próżno szukać merytorycznych debat o sytuacji UE.
Nie ma i nie było w Polsce szerokiej dyskusji o kryzysie euro, ani nie było prób wypracowania naszego stanowiska w tej sprawie. Są tylko medialne sztuczki członków rządu. A przecież takie stanowisko jest potrzebne. Opinia publiczna jest nieprzygotowana na żadne zasadnicze decyzje. Dlatego apel o to, by wszystkim zajęli się Niemcy, a my będziemy ich popierać do wielu trafia, ponieważ niewielu rozumie, na czym polegają problemy w UE. Jeden z dziennikarzy napisał nawet, że Niemcy powinni przewodzić Unii, ponieważ mają świetną technologię. I rzeczywiście duża część społeczeństwa tak myśli. Skoro u Niemców wszystko działa i gospodarka jest sprawna, to niech i nami rządzą. Jeszcze kilka lat temu do głowy by mi nie przyszło, że podobne głosy będą w moim kraju reprezentowały większość społeczeństwa.
Rozmawiał Stanisław Żaryn
Za: Stefczyk.info (02.12.2011) (" Wywiad Stefczyk.info i wPolityce.pl: prof. Legutko")

czwartek, 1 grudnia 2011

Przykład jak zwalczać Banko-gangową Kleptokrację

Prosto, praktycznie i z prawie że gwarantowanym sukcesem. 

Otrzymałem ten artykuł przez e-mail od jednego  z moich przyjaciół, który z kolei otrzymał go od innych osób, no i pomyślałem sobie że najlepiej było by go po prostu opublikować również i na tym blogu. Bardzo interesujące i na czasie dla nas wszystkich, nie tylko w Polaków i w Polsce ale wszędzie gdzie bezczelna i złodziejska ksenokracja, wraz z kelpto-kracją bankowych gangów, okradają nas ze wszystkiego, włącznie nawet z podstawową godnością ludzką i narodową. To musi się nareszcie skończyć... Nie ma takiego dzbana którego ucho by w końcu nie pękło od przeciążenia. Zdaje się mi coś że teraz to już, już, prawie że za progiem.

Islandzka lekcja dla całego świata

                  
Islandczycy sprawili, że rząd, który Aprobował pod dyktando światowej finansjery zubożyć islandzki naród zgodnie ze scenariuszem aktualnie „przerabianym” przez Grecję, podał się w komplecie do dymisji! Główne banki w Islandii zostały znacjonalizowane i mieszkańcy zdecydowali jednogłośnie zadeklarować niewypłacalność długu, który został zaciągnięty przez prywatne banki w Wielkiej Brytanii i Holandii.
Doprowadzono też do powołania Zgromadzenia Narodowego w celu ponownego spisania konstytucji. I to wszystko w pokojowy sposób. To prawdziwa rewolucja przeciw władzy, która doprowadziła Islandię do aktualnego załamania.
Na pewno zastanawiacie się, dlaczego te wydarzenia nie zostały szeroko nagłośnione? Odpowiedź na to pytanie prowadzi do kolejnego pytania: Co by się stało, gdyby reszta europejskich narodów wzięła przykład z Islandii?
Oto krótka chronologia faktów:
• Wrzesień 2008 roku: nacjonalizacja najważniejszego banku w Islandii,Glitnir Banku, w wyniku czego giełd zawiesza swoje działanie i zostaje ogłoszone bankructwo kraju.
• Styczeń 2009 roku: protesty mieszkańców przed parlamentem powodują dymisję premiera Geira Haarde oraz całego socjaldemokratycznego rządu,a następnie przedterminowe wybory.
Sytuacja ekonomiczna wciąż jest zła i parlament przedstawia ustawę, która ma prywatnym długiem prywatnych banków (wobec brytyjskich i holenderskich banków) wynoszącym 3,5 miliarda euro obarczyć islandzkie rodziny na 15 lat ze stopą procentową 5,5 procent.
W odpowiedzi na to następuje drugi etap pokojowej rewolucji.
• Początek 2010 roku: mieszkańcy zajmują ponownie place i ulice, żądając ogłoszenia referendum w powyższej sprawie.
• Luty 2010 roku: prezydent Olafur Grimsson wetuje proponowaną przez parlament ustawę i ogłasza ogólnonarodowe referendum, w którym 93 procent głosujących opowiada się za niespłacaniem tego długu.
W międzyczasie rząd zarządził sądowe dochodzenia mające ustalić winnych doprowadzenia do zaistniałego kryzysu. Zostają wydane pierwsze nakazy aresztowania bankowców, którzy przezornie odpowiednio wcześniej uciekli z Islandii.
W tym kryzysowym momencie zostaje powołane zgromadzenie mające spisać nową konstytucję uwzględniającą nauki z dopiero co „przerobionej lekcji”. W tym celu zostaje wybranych 25 obywateli wolnych od przynależności partyjnej spośród 522, którzy stawili się na głosowanie (kryterium wyboru tej „25″ – poza nieposiadaniem żadnej książeczki partyjnej – była pełnoletniość oraz przedstawienie 30 podpisów popierających ich osób). Ta nowa rada konstytucyjna rozpoczęła w lutym pracę, która ma się zakończyć przedstawieniem i poddaniem pod głosowanie w najbliższych wyborach przygotowanej przez nią „Magna Carty”.
Czy ktoś słyszał o tym wszystkim w europejskich środkach przekazu? Czy widzieliśmy, choćby jedno zdjęcie z tych wydarzeń w którymkolwiek programie telewizyjnym? Oczywiście – NIE! W ten oto sposób Islandczycy dali lekcję bezpośredniej demokracji oraz niezależności narodowej i monetarnej całej Europie pokojowo sprzeciwiając się Systemowi.
Minimum tego, co możemy zrobić, to mieć świadomość tego, co się stało, i uczynić z tego „legendę” przekazywaną z ust do ust.
Póki co wciąż mamy możliwość obejścia manipulacji medialno informacyjnej służącej interesom ekonomicznym banków i wielkich ponadnarodowych korporacji. Nie straćmy tej szansy i informujmy o tym innych, aby w przyszłości móc podjąć podobne działania, jeśli zajdzie taka potrzeba.
(Źródło: Na podstawie artykułu Marco Pali „Storie di ordinaria rivoluzione…”, http://creativiculturali.ning.com/profiles/blog/show?id=3565617%3ABlogPost%3A86298&xgs=1&xg_source=facebook )

Dodaj do ulubionych:

Bądź pierwszą osobą, która doda ten do listy ulubionych.
Ten wpis został opublikowany w kategorii NWO i tajne projekty. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.