sobota, 17 listopada 2012

Nowotwór to grzyb... uleczalny!

13/02/2012
Nowotwór to grzyb… uleczalny
Filed under: Uncategorized — grypa666 @ 21:16

Nowotwór to grzyb…  uleczalny

Greg O’Neill 7.2.2012, tłumaczenie Ola Gordon, korekta-skrót Piotr Bein
Pomóż w szerzeniu prawdziwej wiedzy. Materiał w pdf przeslę na żądanie wysłane do Age-Reversal@aon.at. Napisały do mnie osoby, które znały pielęgniarkę Rene Caisse, która otworzyła klinikę nowotworową w Bracebridge (Ontario) i wyleczyła nieuleczalnie chorych, wcześniej odesłanych przez co najmniej 2 lekarzy do domu, by umrzeć. Establiszment medyczno-farmaceutyczny okłamuje nas, bo nadal z nas zdzierają miliardy leczeniem chemioterapią i radiacją, które zabijają komórki i organy, powodując długą i bolesną śmierć. Pomóżmy zatrzymać to szaleństwo, dzieląc się prawdą. Dziękuję!
Nowotwór to grzyb … uleczalny
Ok. 8 mln ludzi umiera rocznie na raka, największą przyczynę zgonów w wieku poniżej 85 lat; w samym USA – ponad pół mln rocznie, 1 na 4 zgony. Globalna liczba wzrośnie do 12 mln do 2030 r. Z dnia na dzień odbierają nam swobody, by chronić obywateli przed terroryzmem, kiedy ci wszyscy cierpią i umierają z powodu choroby, leczenia której systematycznie odmawia klika medyczno-farmaceutyczna. Organizacje charytatywne zbierają ogromne sumy na finansowanie badań ‘nad środkiem’, którego establiszment nie chce znaleźć. Wspólnie możemy to zmienić.
W biuletynie z 9. sierpnia podkreśliłem, jak dr Richard Day, szef rockefellerowskiej organizacji eugenicznej Planowane Rodzicielstwo, zanim powiedział na spotkaniu lekarzy w Pittsburgu w (1969) o ludobójczym planie, poprosił o wyłączenie sprzętu nagrywającego i nierobienie notatek. Ale ktoś i przekazał treść wystąpienia: Obecnie możemy wyleczyć prawie każdy nowotwór. Informacja o tym jest w Instytucie Rockefellera, jeśli zdecyduje się ją ujawnić.
Wielka Farmacja nie ma zamiaru wyleczyć raka, bo ciągnie ogromne zyski z leczenia środkami wyniszczającymi, zabijajania truciznami typu chemioterapia. Nie chodzi nawet o pieniądze. Chcą, by ludzie cierpieli i umierali przedwcześnie – metoda redukcji populacji. Wraz z agencjami rządowymi natychmiast stawiają na celowniku każdego spoza Wielkiej Farmacji, kto odkrywa skuteczny sposób na raka. Taki jest włoski lekarz, Tullio Simoncini; wspaniały i odważny, nie poddał się naciskom, kiedy odkrył, jak leczyć raka, grzyba wywołanego przez candida (organizm drożdżopodobny, żyjący w małych ilościach nawet w zdrowym organizmie). Kiedy candida przybiera formę dużego grzyba, mogą wystąpić poważne problemy, łącznie z rakiem. Mój przyjaciel, Mike Lambert: Grzyb, a zwłaszcza candida, żyje pożerając organizm żywiciela (ciebie), rozpuszczając go. Potrzebuje też twego organizmu do rozmnażania […] Chory odczuwa chroniczne zmęczenie, często przypisywane  kolonizacji candidy. Czuje się źle fizycznie i psychologicznie. Wg Simoncini, rak to infekcja grzybowa candida, a nie dysfunkcja komórek, błędnie podawana jako przyczyna raka przez konwencjonalną medycynę.
Candida
Specjalista w onkologii (leczenie guzów), cukrzycy i zaburzeniach metabolizmu, Simoncini to prawdziwy lekarz, starający się odkryć prawdę. Nie papuguje oficjalnej wersji tego, co lekarze powinni robić i myśleć. Kwestionuje dogmat  ’intelektualnej zgody’ na wszystkie niesprawdzone założenia, kłamstwa i manipulacje. Okazał się wyjątkowo krytyczny wobec establiszmentu medycznego, gdyż bada ‘zabiegi’ bezużyteczne w leczeniu epidemii raka. Gdy został lekarzem, zrozumiał, że w leczeniu raka było coś b. złego: Widzę straszne cierpienia. Byłem na oddziale dziecięcej onkologii, zmarły wszystkie dzieci. Cierpiałem kiedy patrzyłem na te biedne dzieci, umierające w wyniku chemii i radiacji.
Frustracja i smutek doprowadziły go do poszukiwania nowych metod zrozumienia i leczenia tej wyniszczającej choroby. Rozpoczął z otwartym umysłem, nieskażonym sztywnymi założeniami napędzanymi i wmawianymi przez ‘medycynę’ i ‘naukę’ głównego nurtu.
Ile jeszcze ludzi ucierpi, zanim przestaną postrzegać lekarzy jako wszystko wiedzących ‘bogów’, i zrozumieją swój udział w tej ignorancji na zdumiewającą skalę? Simoncini zrozumiał, że wszystkie nowotwory funkcjonują jednakowo, bez względu na umiejscowienie w organizmie ani przybraną formę. Zauważył również, że ‘guzy’ rakowe zawsze są białe.
Candida też biała
Simoncinni zrozumiał, że uważana przez medycynę głównego nurtu za szalejący rozrost komórek, narośl nowotworowa faktycznie jest produktem systemu immunologicznego, komórkami dla ochrony organizmu przed atakiem candidy. Normalnie system immunologiczny utrzymuje candidę w ryzach, ale gdy osłabnie, candida rozrasta się i buduje ‘kolonię’. Penetruje organ, a system immunologiczny musi zareagować, budując barierę ochronną, nazywaną nowotworem. Mówi się, że przechodzenie raka do in. części organizmu wywołują komórki ‘złośliwe’, uciekające ze swojej ‘siedziby’. Zaś wg Simoncini, przerzuty raka wywołane są grzybem candida, uciekającym ze swojego miejsca.
Osłabiona odporność pozwala rakowi pokazać się, o czym mówię od lat w swoich książkach. Kiedy funkcjonuje właściwie, radzi sobie z problemem, utrzymuje candidę pod kontrolą.
Ciągły wzrost zachorowań na raka na świecie to wykalkulowana wojna z systemem odpornościowym, osłabianym i atakowanym dodatkami w żywności i napojach, chemicznym rolnictwem, szczepionkami, falami elektromagnetycznymi i mikrofalowymi, lekami, stresem nowoczesnego ‘życia’ i wielu in. Jaką obronę mają mieć dzieci do 2 lat, dostawszy 25 szczepionek, a ich system odpornościowy jest jeszcze na etapie tworzenia? To tak iluminackie rody chcą wywołać masowy mord, poprzez demontaż naturalnej odporności organizmu. I tu jest prawdziwa ohyda. Co niszczy odporność szybciej niż wszystko inne?
Chemioterapia  
Można tu dodać radiację. Chemioterapia to trucizna zaprojektowana na zabijanie komórek. Celem ‘leczenia’ raka jest otrucie ofiary i nadzieja, że zdążysz zabić komórki rakowe zanim zabijesz wystarczającą ilość zdrowych komórek, by zabić pacjenta. Trująca chemioterapia zabija również komórki odpornościowe, a candida żyje nadal. Zniszczony system odpornościowy nie może skutecznie zareagować na candidę, przejmuje części organizmu, by rozpocząć proces od nowa, przenosząc raka. Nawet u pozornie wyleczonego operacją i chemioterapią, po zapewnieniach, że wszystko w porządku. To tylko kwestia czasu: chemioterapia zabija ludzi, których ma rzekomo leczyć, niszczy system, który musi działać, żeby być zdrowym i silnym, jeśli mamy wyzdrowieć.
Wykrywszy, że rak jest infekcją grzybiczną, Simoncini rozpoczął poszukiwać, co zabiłoby grzyba i usunęło raka. Odkrył, że leki anty-grzybiczne nie działają, gdyż grzyb szybko ulega mutacji, by się bronić, a nawet karmi się lekami przepisanymi przeciw niemu. Simoncini odkrył wodorowęglan sodu / sodę oczyszczoną, główny składnik proszku do pieczenia (ostrzeżenie: proszek do pieczenia ma dodatkowe składniki). Soda to niszczyciel grzyba, candida nie może się do niej ‘przystosować’. Pacjent przyjmuje sodę doustnie i przez endoskop (długa, cienka rurka, używana do oglądania wnętrza organizmu bez chirurgii). To umożliwia ulokowanie sody dokładnie w miejscu raka – grzyba. Egipcjanie wiedzieli o leczniczych właściwościach anty-grzybiczych tej substancji, indyjskie książki sprzed tys. lat zalecały w leczeniu raka zasadę o silnym działaniu.
W 1983 r. Simoncini leczył Gennaro Sangermano, któremu dano kilka mies. życia z rakiem płuc. Kilka mies. później wrócił do zdrowia i rak zniszczono. Było więcej sukcesów i Simoncini przedstawił swoje odkrycia włoskiemu ministerstwu zdrowia, licząc na pozwolenie badań, żeby wykazać, że to działa. Władze zignorowały jego udokumentowaną pracę i zakazały mu stosować niezatwierdzone metody. Poddano go wściekłej kampanii medialnej ośmieszania i potępiania, uwięziono na 3 lata za spowodowanie śmierci leczonych przez niego pacjentów. Ze wszystkich zakątków świata wyszedł rozkaz: złapać Simonciniego. Establiszment medyczny powiedział, że jego twierdzenia o sodzie były szalone i niebezpieczne. Jeden z wiodących lekarzy szyderczo nazwał sodę lekiem.
Cały czas miliony ludzi umierały na raka, bez możliwości skutecznego leczenia. Simoncini nie poddaje się, pokazuje swoje prace w internecie i na wystąpieniach publicznych. Usłyszałem o nim od Mike’a Lamberta z Sheen Clinic i miał tam prelekcję, kiedy byłem w USA. Wiem, że ma niezwykłe sukcesy w dramatycznej redukcji i usuwaniu raka nawet w późnych stadiach, używając sody. W niektórych przypadkach wymaga to miesięcy leczenia, ale w innych, takich jak rak piersi, gdzie guz jest łatwo dostępny, nawet tylko dni.
Ludzie leczą się sami pod nadzorem Simonciniego. Na końcu artykułu zlinkowałem filmy z doświadczeń i leczenia różnych osób. Że rak jest grzybem, napisałem w kwietniu ubr. w artykule o odkryciach 2 brytyjskich naukowców: prof. Gerry Pottera z Cancer Drug Discovery Group i prof. Dana Burke. Wg ich badań, komórki rakowe mają unikalną ‘biocechę’, której nie mają normalne komórki: enzym CYP1B1 (wym. sip-łan-bi-łan). Enzymy to białka przyspieszające reakcje chemiczne. CYP1B1 zmienia strukturę chemiczną tzw. salvestroli, naturalnych molekuł anty-rakowych, występujących w wielu owocach i warzywach. Zmiana chemiczna zamienia salvestrole na czynnik zabijający komórki rakowe, nie szkodząc zdrowym komórkom.
CYP1B1 występuje tylko w komórkach rakowych i wchodzi w reakcje z salvestrolami z owoców i warzyw, tworzy substancję chemiczną, która zabija wyłącznie komórki rakowe. Ale tu jest sedno sprawy: rak jest grzybem. Salvestrole to naturalny system obronny przeciw atakom grzybicznym, znajdujący się w owocach i warzywach, podatnych na szkody wywoływane grzybami (truskawki, jagody, maliny, winogrona, jabłka, gruszki, warzywa zielone zwłaszcza brokuły i z rodziny kapustnych, karczochy, czerwona i zielona papryka, awokado, rzeżucha, szparagi i bakłażan. Wielka Farmacja / kartele bio-technologii wiedzą to i zrobiły dwie rzeczy, by osłabić tę naturalną obronę przed atakiem grzybicznym, tj. rakiem. Chemiczne aerozole grzybobójcze używane w nowoczesnym rolnictwie zabijają grzyby w sztuczny sposób, co oznacza, że rośliny i plony nie muszą wyzwalać własnej obrony – salvestroli. Można je znaleźć w każdej ilości w organicznie uprawianej żywności.
Najbardziej powszechne środki grzybobójcze b. silne blokują CYP1B1. Jeśli spożywasz dużo chemizowanej żywności, nieważne ile zjesz salvestroli, nie uaktywnią się jako czynnik niszczący raka. To jest wyrachowany projekt ludobójczy, tak jak były, i są, próby zniszczenia Simonciniego (i dr Davidsona z jego ocalającą życie terapią Jajko płodne przez 9 dni w 1929 r.).
Niewyobrażalnie chora umysłowo i emocjonalnie, klika uważa ludzi za bydło i chce, by umierali na raka. Nie dba o to, ile powoduje rozpaczy, cierpienia i śmierci. Dla tych szalenców, im więcej tym lepiej.
Ale Simoncini nadal prowadzi kampanię i mówi, co jest skuteczną terapię nowotworową, podczas gdy w ‘prawdziwym’ świecie, ilość zgonów na raka wzrasta, bo nieskuteczne leczenie opiera się na fałszywych założeniach. Jest to rzeczywiście szalone społeczeństwo, ale z perspektywy kliki, takie ma być. Dzięki Bogu za odważnych i oddanych ludzi jak Tullio Simoncini. Potrzebujemy ich więcej, i to szybko. Co za wyraźny kontrast z tymi, którzy służą establiszmentowi medycznemu. Kiedy Simoncini mówił w Klinice Shen kilka tygodni temu, niektórzy lokalni lekarze odrzucili go i wyśmiewali jego poglądy, jeszcze zanim przyjechał. Zostali zaproszeni na ten wykład, co mogłoby przynieść ogromne potencjalne korzyści ich pacjentom. Krzesła były dla nich zarezerwowane, żeby usłyszeli z pierwszej ręki, co mówił Simoncini, i żeby dać im okazję zadawać pytania… Nie przyszli.
……………………..

Nowotwory

Patrick H. Bellringer 8.2.2012, tłumaczenie-skrót Ola Gordon, korekta Piotr Bein
Nowotwory mają wpływ na życie coraz większej liczby ludzi, bardziej niż kiedykolwiek. Ich przyczyna i leczenie znane są od wieków, ale “kontrolerzy” celowo ukrywają tę informację przed opinią publiczną, byrealizować swój Program Ludobójstwa. [...] Brak równowagi chemicznej, lub osłabiony system odpornościowy, czynią organizm otwarty na ataki bakterii, wirusów i grzybów. Nieodpowiednie odżywianie, niedobór płynów, brak ruchu i wysoki poziom toksyn i stresu, służą osłabieniu naturalnej zdolności organizmu do obrony przed chorobami. [...]
Należy zrozumieć pewne zasady odnośnie chemii ludzkiego organizmu. Współczesne odżywianie ze zwiększoną ilością cukru, mięsa, zboża, alkoholu i napojów gazowanych, wytwarza w organizmie odczyn kwasowy, sprzyjający rozwojowi mikrobów i grzybów. Te choroby nie tolerują odczynu alkalicznego. Ponieważ candida nie toleruje środowiska zasadowego, poprzez odpowiednią terapię może zostać łatwo, całkowicie i szybko usunięta z organizmu.
Na skali pH, 1 to wysoka kwasowość (bateria samochodowa), 7 neutralność,  a 14 wysoka zasadowość (ług). Układ krwionośny i system limfatyczny są lekko kwasowe (6 do 6,5), ale żeby zniszczyć candidę musi być 7,5 do 8,0. Zmianę pH można zrobić łatwo sodą oczyszczoną. Ponieważ candida kocha cukier i może strawić aż 16 razy większą ilość pożywienia niż potrzebuje jedna komórka, cukier jest nośnikiem sody. Zalecane źródła cukru (glukozy) to miód, molasy lub syrop z trzciny cukrowej (syrop naleśnikowy). [Najlepiej jest stosować proszek do pieczenia wolny od aluminium, dostępny w niektórych sklepach.]
Leczenie
1. Profilaktyka – uniemożliwienie zgromadzenia się candidy w takiej ilości, żeby spowodowała problem raka.
Rozpuścić 1 łyżeczkę sody w filiżance ciepłej wody. Pić 2 razy dziennie przez 3 dni, żeby odkwasić organizm. Dziesięć dni przerwy i powtórzyć 3-dniowy cykl. Ze względu na niezbyt przyjemny smak, można stosować suchą sodę, wstrzymać oddech i popić ciepłą wodą.
2. Zatrzymanie i usunięcie infekcji candidą (cysta lub guz nowotworowy).
Kiedy candida opanowała system odpornościowy do takiego stopnia, że utworzyła się cysta lub guz, grzyb candidy potrzebuje dużą ilość pożywienia. Wtedy do sody dodaje się miód, melasę lub syrop trzcinowy, które candida szybko wchłania razem z sodą.
Rozpuścić 1 łyżeczkę miodu i 1 łyżeczkę sody w filiżance ciepłej wody. Pić 2 razy dziennie co najmniej przez 10 dni, lub zależnie od tolerancji organizmu. Krew i limfa muszą zmienić się na lekko alkaliczne przez taki okres, żeby zniszczyć grzyb candida. Kiedy to się stanie, cysta / guz znika.
W przypadku poważnego problemu nowotworowego, stosować miksturę łyżeczki miodu z łyżeczką sody tak często każdego dnia, żeby organizm mógł zabić ogromną kolonię candidy. nie ma żadnych skutków ubocznych oprócz biegunki. W tym przypadku zmniejszyć częstość stosowania mikstury miód / soda.
Od jakiegoś czasu krąży informacja o syropie klonowym gotowanym z sodą. Dr Simoncini w niedawnym wywiadzie z George Noory powiedział, że terapia syrop klonowy / soda jest oszustwem rozpoczętym w USA i nie działa na candidę. Gotowanie tych składników daje inną substancję i soda nie odnosi skutków w leczeniu candidy.
W celu sprawdzenia alkaliczności śliny stosuje się papierki lakmusowe, do nabycia w aptekach. Papierek przybiera kolor różowy do czerwonego w przypadku odczynu kwasowego, i jasny do ciemnego niebieskiego w środowisku zasadowym.
Na zakończenie: wszystkie nowotwory są infekcjami candidy. Można ją zabić łatwo i tanio. W przypadku zaawansowanego raka, może wystąpić duże zniszczenie organu, czyniąc go nieprawdopodobnym do odzyskania, nawet jeśli usunie się candidę. Niektórzy mówią, że ta terapia nie jest skuteczna w ich przypadku. Możliwym tego powodem jest to, że nie zmienili odczynu organizmu do odpowiedniego poziomu zasadowości, żeby skutecznie zniszczyć candidę, i nie zmienili diety żeby zmniejszyć kwasowość i utrzymać odczyn zasadowy w organizmie.
……………

Jak sprawdzić candidę

1. Wieczorem postaw obok łóżka pół szklanki wody.
2. Po obudzeniu natychmiast wypluj do wody w szklance to co masz w ustach, nie zbieraj śliny, wypluj tylko to co masz, nawet najmniejszą ilość.
3. Pozostaw na 15 min, potem delikatnie zakręć wodą w szklance.
4. Jeśli plwocina zostanie na powierzchni, jesteś OK.
5. Mętna woda znaczy wskaźnik jest pozytywny.
6. Trzymaj szklankę pod światło. Jeśli woda jest mętna i plwocina dostała ‘nogi’ schodzące wodą w dół, masz zaburzoną równowagę candidy. Należy odkwasić organizm.

czwartek, 1 listopada 2012

Siwowłosi koczownicy Australii

Napisał: Zbigniew Wybraniec


Niedawno temu, wklepałem do "Google" słowa “Gray Nomads”. Jest to termin na który natrafiłem podczas moich poszukiwań na Sieci, i na które to kluczowe słowa otrzymałem zdumiewająco dużą ilość odnośników. 

Ale jeden z najlepszych na jakie natrafiłem to: "Gray Nomads" pod adresem: www.thegraynomads.com.au/ z bardzo dobrym, bardzo ożywionym bardzo dobre strony,forum: "The Gray Nomads – Active Board"; http://thegreynomads.activeboard.com/ Jest to niestety tylko anglojęzyczna strona i forum - bo z Australii - ale dla tych którzy radzą sobie jakoś z tym językiem, to naprawdę bardzo dobre strony, warte zaglądnięcia na nie.

Myślę że jest to również strona dobra dla wszystkich członków Powszechnego Stowarzyszenia Życia, jak że jest to bardzo aktywna grupa ludzi którzy nie zamierzają zamykać się w domach w swych starszych latach, a woli raczej bardzo aktywny, interesujący i spełniający potrzeby umysłowe, fizyczne i duchowe styl życia, jako jego ważną część.

Niektórzy z nich, żyją nawet cały czas w drodze. Po prostu koczując w swoich przyczepach kempingowych, przemierzając ten piękny, i jakże obszerny kraj. j, z jednego końca w drugi, w swoich przyczepach kempingowych, moto-domach (domach motorowych - często przerabianych ze demobilizowanych autobusów, ciężarówek, itp). Niektórzy robią to skromniej, posiadając tylko zwykłą przyczepę, z wbudowanym w nią namiotem, ze wszystkim niezbędnymi sprzętem na pokładzie. Wynalazczość tych ludzi jest wprost niesamowita. A ich witryna jest bardzo pożyteczna dla każdego kto podróżuje po Australii. Bo dzielą się użyteczną informacją, wzajemnie ułatwiając sobie w ten sposób życie, czasami nawet czyniąc je w ten sposób bezpieczniejszym.

Obecna nowoczesna technologia komunikacyjna zdaje się czynić prawdziwe “cuda” dla tych “ludzi drogi”, jako że przenośna (komórkowa) komunikacja stała się po prostu powszechna, chociaż tu, w Australii, olbrzymia część tego kraju – specjalnie cała nieomal Australia centralna, większość jej regionów na dalekiej północy, w dużej części zachodu, i w większości północnego zachodu, oraz północnego wschodu - są jeszcze w dalszym ciągu poza zasięgiem jakichkolwiek telefonów komórkowych oraz aparatów i gadżetów typu WiFi, za wyjątkiem jedynie komunikacji satelitarnej. Co pozostaje jednakże, daleko poza zasięgiem większości ludzi w tym kraju powodu jej nadzwyczaj wysokich cen, praktycznie nieosiągalnych dla przeciętnego śmiertelnika.

Ja również postanowiłem ruszyć w drogę pod koniec tego miesiąca. Moja stara, lecz dalej jednak godna zaufania jednoosiowa przyczepa kempingowa, służy mi już teraz jako mój “dom na drodze”, Obecnie otrzymuje on zasłużone naprawy odświeżenie i odnowienia. Dostarczyłem mu teraz dwa nowe akumulatory o pogłębionym cyklu pracy, jeden inwerter o mocy 2500W i drugi 1000W. Również, generator prądu o mocy 1kW, do ładowania akumulatorów, oraz 50Amp ładowarkę, do szybkiego doładowywania akumulatorów. Zamontowałem również podwojony system do doładowywania baterii z samochodowego alternatora. Podłączyłem to do samochodu – tak że mogę teraz doładowywać akumulatory za każdym razem kiedy jego silnik pracuje. W samej przyczepie kempingowej dołączyłem dwa rozkładane 120 watowe panele słoneczne.

Wszystko to napędza bez przerwy, dwie małe lodówki, i dmuchawę do schładzania wnętrza w przyczepie. Prócz tego, kilka godzin dziennie laptop i radio, lub TV przez 2 lub 3 godziny. W nocy włączam również światła, dwie energooszczędne żarówki 20W. Każda z nich jest odpowiednikiem 100W tradycyjnej oporowej żarówki. Dają one dobre, ciepłe i przyjemne spektrum świetlne, nie męczące oczu. Są też całkowitym przeciwieństwem innego jeszcze rodzaju żarówek - obecnie coraz to łatwiej dostępnych. Są to tzw. LED. Są one jeszcze o wiele bardziej nawet energooszczędne, ale dają nieprzyjemne, nienaturalnie niebieskawe, trupio blade światło. Zimne, brrrrrr! Przynajmniej mnie samego to bardzo szybko męczy, jeśli muszę czytać czy pracować w takim oświetleniu.
Chociaż te ostatnie, (LED) z ich konsumpcją energii tylko około 5W, nadają się wspaniałe do oszczędzania energii – co specjalnie w sytuacji gdy mieszka się w przyczepie kempingowej jest nie do pogardzenia - to ja jednak wolę te starsze, o wiele przyjemniejsze w użyciu, I zdrowsze dla oczu. Może gdzieś puszczą w końcu na market więcej żarówek typu LED, w rozsądnej cenie, które dadzą światło przyjemniejsze i zdrowsze w użyciu? A może i są już nawet gdzieś na markecie, tylko jeszcze mnie się nie udało się na nie natrafić? 

Moje normalne pokrycie zapotrzebowania na prąd jest jednak pokrywane z trzeciego jaki posiadam małego inwertera, tylko 300W. Jest to zazwyczaj moje więcej niż normalne zapotrzebowanie na prąd elektryczny. Inwerter ten dostarcza prądu do mojego laptopa, i radia, lub telewizji. Co jest zwykle moim normalnym dziennym zapotrzebowaniem - jeśli w ogule używam laptopa lub oglądam TV. Takie samo zużycie prądu mam też przeciętnie w swoim mieszkaniu w Adelajdzie. Jedyna różnica to jest to że: najmniejszy rachunek jaki otrzymałem za to mizerne zużycie prądu, było ostatnio, 130 $A... Teraz mnie to kosztuje wielkie, okrągłe ZERO. Musiałem co prawda zainwestować niemal że równowartość rachunku za prąd za ostatni rok, lecz teraz się już nie martwię jak mam oszczędzić na prąd następne 130$A do 200$A w następnych trzech miesiącach, bo prąd znów podnieśli w ostatni miesiąc o ponad 33% górę, i zapowiadają się z jeszcze większymi podwyżkami w następny kwartał.

Podłączenie I użytkowanie gazu jest jeszcze bardziej kosztowne. Normalnie, napełnienie 9 kg butli gazowej kosztuje około 20$A w większych miastach Australii Południowej. Najdroższe napełnienie 9kg butli LPG w bardzo odległej miejscowości Terytorium Północnego to około 38$A. Jedna taka butla wystarcza mi na około 6 miesięcy, a nawet 9 miesięcy rok, do gotowania. Przy intensywnym użytkowaniu. Czyli od 20 dolarów, do około 38 dolarów w ekstremalnych już warunkach, daleko od cywilizacji na 9 miesięcy. Dołączając do tego ogrzewanie wody do prysznica dojdzie maksymalnie drugie tyle. Czyli 40 dolarów do 76 dolarów na 9 miesięcy. Porównanie jest takie że: mój ostatni rachunek za gaz, tylko za ogrzewanie wody pod prysznic i mycie naczyń - bez gotowania - wyniósł 98,78$A za 3 miesiące (ostatni kwartał). Był to przy tym rachunek za gaz bez gotowania, bo gotowałem już od 4 miesięcy tylko na przenośnej kuchence turystycznej, a butla 9kg nie jest jeszcze zużyta nawet do jednej czwartej za ten czas. Za napełnienie tej butli zapłaciłem 4 miesiące temu $A 19.98, na stacji benzynowej...

Nic więc w tym dziwnego że coraz to więcej ludzi ma już po dziurki w nosie, takiego mizernego życia w miastach, i bezwzględnego rabunku przez bezwzględnych, łapczywych, nigdy nienasyconych “zedrzyjskór” na każdym kroku swego życia - gdzie przy tym, nikt nie dostaje praktycznie nic co by było choćby w przybliżeniu warte tych niemożliwych cen. A te hieny dalej wyją WIĘCEJ i więcej, bez końca...

Działalność Powszechnego Stowarzyszenia Życia ma na celu, między innymi, dostarczenie członkom I czytelnikom informacji o tym jak poprawić swe życie, warunki życiowe. Jak już wcześniej nadmieniłem, nie jesteśmy witryną która by była “poprawna politycznie”, I jednym z naszych głównych celów jest wzajemne pomoc w naszych przedsięwzięciach, i po prostu, w życiu codziennym. Jest to jedna z form takiej pomocy, poprzez dzielenie się informacją. To jest często warte o wiele więcej niż nawet wiele pieniędzy, bo pomaga tak w zaoszczędzeniu pieniędzy, jak i w życiu lepszym, szczęśliwszym, zdrowszym, oraz lepszym samopoczuciu w ramach wspólnoty podobnie myślących i ludzi. Jest to również jedna z form działalności i stylu życia przetrwani-owców, (survival) która jest bliska stylowi życia, Siwowłosych Koczowników (Gray Nomads) obecnych czasów. Taki bowiem koczowniczy styl życia jest często samym w sobie, faktycznym przetrwywaniem (survival). Dlatego właśnie postanowiłem dołączyć ich stronę w dziale odnośników w anglojęzycznej wersji naszej witryny, i piszę o niej tutaj, z nadzieją że może uda się i nam pomóc co niektórym z naszych czytelników i członków.

Zaczynam swoją podróż trans-australijską około połowy tego miesiąca, najpóźniej 20-go. Pierwszym punktem mojej podróży będzie Greens Lake, w połowie drogi pomiędzy Shepparton and Echuca, w stanie Wiktoria. Po spotkaniu z przyjaciółmi z Gray Nomads forum, mam zamiar spotkać się z przyjaciółmi w Redcliffe, w stanie Kwinsland, skąd mam zamiar dotrzeć do Lightning Ridge, w stanie Nowa Południowa Walia. Jest to pięknie położone miasteczko z około 1800 mieszkańców, w pięknym rolniczym regionie Nowej Południowej Walii, lecz samo w sobie górnicze, gdzie wydobywany jest najlepszej światowej jakości opal. Mam zamiar zrobić przy tym masę zdjęć I filmu, którymi mam zamiar podzielić się z wami jeszcze podczas podroży, jak i kiedy dostęp do internetu mi pozwoli...

W międzyczasie powodzenia, i niech Bóg Błogosławi Wszystkim na każdej drodze życia!

Admin



poniedziałek, 15 października 2012

Odnowiony Licznik Wizyt - Misja Transaustralijska PSŻ

Ci który częściej odwiedzają tę stronę, pewnie zauważyli że od kilku dni licznik wizyt odnowił się, od zera, po osiągnięciu liczby 10 000 odwiedzających... Dzieje się tak dlatego że, bezpłatny licznik jakiego używam, ma ograniczenie do 10 000 wizyt, po czym odnawia się od zera. Powodem jest to iż nie przypuszczałem że ten log stanie się tak popularny, więc i nie szukałem lepszego licznika, ten wydął mi się całkiem znośny. Poszukam jednak innego jak tylko dorwię się do wystarczającego na to wolnego czasu.

W międzyczsie jednak, jestem bardzo zajęty przygotowaniami do misji transaŭstralijskiej dla PSŻ oraz Powszechnego Kościoła Życia. Wyjazd jest zaplanowany na początek przyszłego miesiąca, a mam jeszcze masę przygotowań do ukończenia przed wyjazdem. Planuję dużo zdjęć, oraz raport filmowy o tej wyprawie, oprócz sprawozdania pisemnego. Wszystko to ma również mocny związek, ze "Szkołą Przetrwania" propagowaną przez PSŻ, zielarstwem, naturopatią, praktycznymi zastosowaniami źródeł i urządzeń energii alternatywnych, "Zrób to Sam" tematyką, oraz podobnymi temu tematami... Mam nadzieje że na przyszły rok, będę mógł zaprezentować niezły reportaż o wszystkim pisemnie, na filmie (YouTube), i będę mógł również zaprezentować sporo ciekawych udjęć przyrody, fauny i flory) australijskiej, oraz innych ciekawych zdjęć.

Jednakże, w międzyczasie może się okazać że będę mógł tu zaprezentować nowy post nie częściej niż tyllko raz na kwartał, może czasami raz na miesiąc. Jeśli ktoś by chciał pomóc w naszej pracy dla PSŻ pomagająć w redagowaniu tego bloga, proszę mnie powiadomić – koniecznie jednak nie później niż do końca tego miesiąca – pisząc do administratora na adres zaprezentowany na stronie frontowej: webmaster@esperlando.zzn.com

Zbigniew Wybraniec (Administrator)

Klęska Kłamliwej Propagandy "Zielonych" Enwirolobbystów

Źródło: http://www.sfora.pl/Globalne-ocieplenie-nie-istnieje-Powstrzymano-je-16-lat-temu-a48476

Znalazłęm ciekawy artykuł na www.sfora.pl/ Myślę że i niektórych z Was to pewnie też może zainteresować. Kłamstwa i przekręty "zielonej" bandy lobbystów dla  obskurnej polityki totalitarnej, pobijają w swej bezczelności i natarczywości nawet czerwoną bande totalitarystów pod Sovietami.
Zbigniew Wybraniec

Globalne ocieplenie nie istnieje! Powstrzymano je 16 lat temu


 
Globalne ocieplenie nie istnieje! Powstrzymano je 16 lat temu 
CreativeCommons/Flickr/Crouchy69

Zdemaskowali wielkie oszustwo klimatologów?

Między styczniem 1997 r., a sierpniem 2012 r. nie zanotowano znaczącego wzrostu globalnych temperatur - odkryli Brytyjczycy.
Według wyliczeń ujawnionych przez Met Office przerwa we wzroście temperatur trwa już dokładnie tyle, co globalne ocieplenie. Jego początek notuje się na rok 1980 r., a koniec wzrostu temperatur na grudzień 1997 r. - donosi "The Daily Mail".
JEŻELI KLIMAT SIĘ OCIEPLA, TO CZEMU NA ANTARKTYCE PRZYBYWA LODU?>>
Brytyjski odpowiednik naszego IMGW w swoim raporcie przypomina, że przed trwającymi 32 lata zmianami temperatura na Ziemi była stabilna przez 40 lat. Opublikowany właśnie raport stworzono na bazie wskazań z 3 tys. punktów pomiarowych na lądzie i oceanach.
Komputerowe modele którymi posługują się klimatolodzy straszący globalnym ociepleniem są obarczone poważnym błędem - twierdzi prof. Judith Curry, szefowa wydziału badań klimatycznych uczelni Georgia Tech.
Brytyjski Phil Jones, klimatolog z University of East Anglia, podtrzymuje teorie o grożącym Ziemi globalnym ociepleniu tłumacząc, że dane z 16 lat to zbyt mało, by przekreślić istnienie trendu rosnącego. Przyznaje jednak w rozmowie z gazetą, że zarówno on jak i jego koledzy nie rozumieją wpływu "naturalnych zmiennych", jak cykle temperatur oceanów i aktywności słonecznej, na pogodę na Ziemi.
Z EUROPY POLECISZ NA ANTARKTYDĘ. REGULARNE POŁĄCZENIA>>
Poprzedni raport, służący politykom do straszenia przed globalnym ociepleniem, zawierał dane wyłącznie do 2010 (ciepłego) roku. Możliwe było więc pokazanie ostatnich lat tak, że rosnący trend choć niewielki, to jednak jest. Dane z 2011 r. i pierwszych 8 miesięcy 2012 r. trend likwidują - podkreśla "The Daily Mail".
Od 1880 roku, gdy zaczęto zbierać dane globalnie, temperatura na Ziemi podniosła się o 0,75 st. C.
JS

niedziela, 16 września 2012

Kto Wywołuje Wojny? Ten Kto Na Tym Zarabia...

Zasłane przez; Zbigniew Wybraniec
Źródło: Głos Rosji.

Producentem filmu „Niewinność muzułmanów” jest pastor, który spalił Koran

Redakcja internetowa
12.09.2012, 16:31
Film „Niewinność muzułmanów”, który sprowokował we wtorek zamieszki przed
Film „Niewinność muzułmanów”, który sprowokował we wtorek zamieszki przed budynkami amerykańskich ambasad w Libii i Egipcie, został nakręcony za pieniądze „żydowskich sponsorów” i przy aktywnym udziale pastora Terry’ego Jonesa, słynnego ze swych skandalicznych wystąpień – poinformowała we środę gazeta Wall Street Journal.Występujący w charakterze producenta antyislamskiego filmu amerykański pastor Terry Jones stał się sławny po kilku publicznych akcjach palenia Koranu. Po pierwszej – w marcu 2011 roku doszło do masowych wystąpień w Afganistanie, w czasie których zginęło ponad 100 osób.
Źródło: Głos Rosji.

niedziela, 9 września 2012

Jak Sprzedają Nas Zdrajcy Naszego Narodu...

Czym Dzisiejsza Nowokołchozowa Bruksela przypomina niegdysiejszą, Sowiecką Moskwę?


Warto term filmik oglądnąć aby sobie to móc łatwiej przeanalizować, i dla niektórych aby mogli się obudzić się do rzeczywistości, jak nas zdrajcy narodu sprzedawali dawniej, i sprzedają dziś. Przy tym, dziś jeszcze gorzej, całkiem już na bezczelnego.

cen

czwartek, 6 września 2012

Nowa Sąsiadka

 Zasłane przez: Karol Krol

 Najlepszego! - Karol



Oto jedna z moich nowych sąsiadek:


Jest niezamężna...
Mieszka po przeciwnej stronie ulicy, dokładnie naprzeciw mnie.
Widzę jej dom z mego pokoju.
Patrzyłem jak powróciła tego wieczora do domu, z pracy.
Zaskoczyło mnie gdy przeszła przez ulicę zmierzając prosto na wjazd do mojego domu.
Zapukała do mych drzwi...
Rzuciłem się aby otworzyć... 
Ona patrzy na mnie, i mówi wprost, "Dopiero co wróciłam, i bardzo mi się chce seksu! Tak bardzo pragnę zaznać trochę przyjemności, upić się, i kochać się przez całą noc, aż do rana! Zajęty jesteś dzisiaj?"
Odpowiedziałem natychmiast, "Skądże, wolny jestem... Nie mam żadnych planów!"
A ona odpowiada, "Fajno! To, czy mógłbyś w takim razie popilnować mojego psa?"
Podeszły wiek to jednak nie przyjemność!!!

czwartek, 30 sierpnia 2012

Czas Walutą Zastępczą Zubożonych - Bezpośrednia Wymiana Usług i Towarów



PAP | 28.08.2012 | 11:20
(fot. Jupiterimages)
Hiszpanie radzą sobie z kryzysem w niekonwencjonalny sposób, tworząc alternatywny pieniądz wobec euro lub rozliczając się metodą praca za pracę, czyli korzystając z waluty, której jednostką jest godzina - pisze we wtorek "Washington Post".

Za wykonaną w Barcelonie pracę można otrzymać zapłatę określoną jako - na przykład - "10 godzin". Jest to respektowana w całym mieście "sieć kredytowa" - jak określa alternatywny system płatności waszyngtoński dziennik.

Otrzymawszy jakąś sumę "godzin" można ją wymienić na wizytę u fryzjera, lekcję jogi czy nawet zlecenie dla stolarza.

W czasach, w których przyszłość euro jest niepewna, miliony Hiszpanów nie mają pracy, czy też pracują w niepełnym wymiarze, a z gotówką jest krucho, w niektórych regionach kraju zaczyna się rozwijać "gospodarka równoległa", która pozwala ludziom "żyć poza wspólną walutą" strefy euro - pisze "WP".

Mieszkańcy miasta Malaga utworzyli portal internetowy, który umożliwia zarabianie i zakupy przy użyciu waluty wirtualnej.

W Barcelonie najlepiej przyjął się model "banków czasu", pozwalający na wymianę usług bez udziału pieniędzy.

- To sposób na życie dla ludzi, którzy znaleźli się na marginesie gospodarki - mówi w rozmowie z "WP" koordynatorka Hiszpańskiej Sieci Banków Czasu, Josefina Altes.

W Hiszpanii jest obecnie 325 "banków czasu" i alternatywnych systemów walutowych, w których uczestniczą dziesiątki tysięcy osób. W sumie projekty te stanowią jeden z największych na świecie eksperymentów dotyczących posługiwania się "społecznymi pieniędzmi" - pisze waszyngtoński dziennik.

- To nie jest tylko desperacki sposób na przetrwanie koszmarnego kryzysu gospodarczego, ale też część (inicjatyw dotyczących) spółdzielczości, unii kredytowych, banków wspólnot komunalnych, farm organicznych i reaktywacji fabryk - alternatywnej gospodarki - ku której zmierza ruch Okupuj ("Oburzonych") - mówi wykładowca Uniwersytetu w Liverpoolu, Peter North.

30-letni technik komputerowy Sergi Alonso, któremu nie udało się znaleźć pracy w pełnym wymiarze pomaga - poprzez system "banków czasu" - niezliczonym sąsiadom zakładać strony internetowe i rozwiązywać problemy ze sprzętem. Ludzie płacą mu różnymi usługami - od szkoleń w projektowaniu graficznym po lekcje pianina.

- "Banki czasu" pozwoliły ludziom przypomnieć sobie, że niezależnie od tego, jakie masz umiejętności, zawsze masz innym coś do zaoferowania - powiedział Alonso.

Wspólna filozofia wielu z tych banków polega na założeniu, że czas każdego z nas jest wart tyle samo, "nawet jeśli jesteś lekarzem" - podsumowuje waszyngtoński dziennik.

piątek, 10 sierpnia 2012

Dziesięć Wspaniałych Powodów do Głosowania Na Zielonych

Wyszukane przez: Karola Króla

  1. Głosowałem za Zielonymi bo: wierzę że zysk firmy naftowej w wysokości 4% na litrze benzyny to obrzydliwość, ale jak mój rzad podatkuje ten sam litr benzyny 27.5%, to nie (np. w Australii).
  2. Głosowałem za Zielonymi bo: wierzę że mój rząd lepiej wyda pieniądze które Ty zarabiasz, niż Ty byś to mógł zrobić.
  3. Głosowałem za Zielonymi bo wierzę że: „Wolność Słowa” jest dobra TYLKO dotąd, dokąd nikt nie poczuje się urażony.
  4. Głosowałem za Zielonymi bo: wierzę że ludzie którzy nie potrafią przewidzieć tego nawet czy jutro będzie padać deszcz, mają prawo jednak powiedzieć nam że, pokrywa lodu na Biegunach stopi się w ciągu 10-ciu lat, jeśli nie zaczniemy prowadzić Toyoty Prius.
  5. Głosowałem za Zielonymi bo: uważam że nielegalni emigranci mają prawo de bepłatnego mieszkania, usług drowotnych, edukacji i pomocy społeczneyj – oraz prawo zmienić NASZE społeczeństwo tak, aby się dostosowało do ICH rządań i wymogów kulturowych.
  6. Głosowałem za Zielonymi bo: wierzę że prywatne firmy nie powinny zostać dopuszczone do tworzenia zysków dla siebie. Powinny one zrekompensować tylko swe wydatki, a wszystko co zostanie oddać mojemu rządowi do re-dystrybuowania przez niego w taki sposób jaki my, Zieloni, uznamy za stosowne.
  7. Głosowałem za Zielonymi bo: wierzę że  ‘progresywnie oświeceni’ sędziowie powinni przepisywać Konstytucję, co kilka dni, tak aby nadawała się dla wszystkich marginesów społecznych, które w żaden inny sposób, nigdy by nie mogły przepchnąć żadnej swej agendy w głosowaniu.
  8. Głosowałem za Zielonymi bo: wierzę że lepiej jest płacić miliardy za naftę, ludziom którzy nas nienawidzą, niż wiercić za własną, bo to może zaniepokoić jakieś „zagrożone gatunki”, żuczka albo żabkę.
  9. Głosowałem za Zielonymi bo: chcę przekształcić Polskę w ‘neutralną-węglowo zieloną ekonomię’ aby tworzyć miejsca pracy – nawet jeśli Hiszpania już udowodniła że zielona ekonomia niszczy trzykrotnie więcej miejsc pracy niż tworzy, i prowadzi do 20 procentowego bezrobocia.
  10. Głosowałem za Zielonymi bo: wierzę że mam głowę tak solidnie ustawioną w kierunku pilnowania spraw własnego zadka, że jest absolutnie nieprawdopodobne abym kiedykolwiek spojrzał na inny punkt widzenia.
„Tylko między uszami Zielonego istnieje prawdziwie dzika przyroda ”.

środa, 8 sierpnia 2012

Cenzurowanie Wolności Sieci Internetowej


Podane do opublikowanie przez: Zbigniew Wybraniec

Jeszcze więcej cenzury w Sieci.

Jeden z największych serwisów internetowych typu Torrent - Demonoid.com - znów zaatakowany, tym razem przez Rząd Ukraiński. Wściekła cenzura wolności ciągle się nasila.

Demonoid ledwo co pozbierał się po ataku DDoS, a już ma nowy problem. Ten jeden z największych spisów i trackerów torrentów został właśnie zamknięty przez rząd Ukrainy.
Domem Demonida od kilku lat był ColoCall, największa serwerownia na Ukrainie. Niedawno została zaatakowana metodą DDoS, przez co Demonoid nie działał przez kilka dni, a tuż po ponownym uruchomieniu serwował złośliwe oprogramowanie na skutek włamania na serwer. Teraz mierzy się z nowym problemem.
Służby ukraińskie zabezpieczyły serwery ColoCall i pliki danych oraz dzienniki dotyczące Demonoida, a następnie odłączyły go. Akcja zamknięcia Demonoida może mieć charakter polityczno-dyplomatyczny. Tego samego dnia Wałerij Choroszkowski, pierwszy wicepremier Ukrainy, odwiedził Stany Zjednoczone. Najwyraźniej nie zapomniał „prezentu”. Administracja Demonoida pozostaje na wolności, według niepotwierdzonych informacji, posiada ona swoje biura w Meksyku.

czwartek, 26 lipca 2012

Walka z Rakiem - 2


Pestkami Wyleczyć Raka.
------------------------------------------------
Pestka z moreli zawiera witaminę B17, która leczy nowotwór w 100 proc. przypadków,
nawet jego najbardziej złośliwe odmiany – twierdzi dr Ernesto Corntrerasa, który
w swojej klinice wyleczył z raka wiele tysięcy pacjentów . Witamina B17,  amigdalina
albo letril – to trzy różne nazwy tej samej naturalnej substancji. Najpierw znaleziono ją
w jądrach pestek moreli, potem stwierdzono, że występuje aż w 1200 gatunkach
różnych roślin.

Najwięcej jednak w pestkach popularnych owoców, takich jak morele, brzoskwinie,
nektaryny, śliwki, jabłka, gruszki, wiśnie czy czereśnie. 
Lecznicze działanie B17 opisano już w egipskich papirusach sprzed 5000 lat, 
proponując użycie wody migdałowej do leczenia raka skóry. Podobne zapiski o
stosowaniu gorzkich migdałów pochodzą z Chin sprzed 4500 lat. W nowożytnej
medycynie pierwsze informacje o tym, że B17 skutecznie leczy raka pojawiły się
ponad 50 lat temu. Jej gorącym propagatorem był biochemik dr Ernest Krebs.

Szacuje się, że od tego czasu około 100 tys. chorych na raka wyleczonych zostało
letrilem.  Skuteczne działanie B17 udowodniono w niezależnych badaniach w
ponad 20 krajach, zarówno w przypadku ludzi, jak i zwierząt. Skuteczność wyleczeń
sięga prawie 100 proc. pod warunkiem,  że pacjent wcześniej nie został osłabiony
naświetlaniem czy tzw. chemią. Jednym z najbardziej znanych współczesnych
ośrodków leczących letrilem  jest meksykańska klinika, dra.
Ernesto Contrerasa Rodrigueza.

Ponieważ B17 jest skuteczna i tania, szybko 
stała się solą w oku instytucji powiązanych z amerykańskimi koncernami farmaceutycznymi.
Letril jest naturalną substancją, tak samo jak zioła. Nie można jej opatentować, więc nie
można na niej zarobić. Można natomiast na niej stracić. I to bardzo dużo. Gdyby ludzie
dowiedzieli się masowo, że B17 leczy raka, przemysł farmakologiczny poniósłby
gigantyczne straty z powodu zaniechania chemioterapii. Skończyłyby się nie tylko
zyski ze sprzedaży chemii, ale również nie byłoby przyzwolenia na potężne dotacje
na wieczne badania i dopłaty do leków. Nic więc dziwnego, że losy B17 to tajemnicza
historia pełna przemilczeń, fałszu, zastraszeń i histerii zamiast rzetelnej naukowej dyskusji. 
 
Cyjanek na zdrowie 
Kiedy nasze babcie robiły  weka na zimę, kładły owoce z pestkami. Nie wiedząc o tym,
dostarczały swoim rodzinom B17. Kiedy nasze mamy robiły weka, pestki już wyjmowały,
bo wmówiono im, że w pestkach jest cyjanek, czyli  kwas pruski. Panika przeniknęła
oczywiście z USA. Dlatego dzisiaj tysiące Amerykanów potajemnie wyjeżdża leczyć
się do Meksyku... i wraca zdrowymi. Zresztą w Polsce, tak jak i w wielu krajach,  nie
możemy kupić witaminy B17 w żadnej aptece. Proszę sprawdzić, jak magister za ladą
będzie stukała w klawiaturę aptecznego komputera wszystkie trzy nazwy, po czym
uśmiechnie się i powie, że nie ma czegoś takiego.
Podstawowym argumentem przeciwko B17 jest twierdzenie, że letril zawiera silnie
trujący cyjanek. Jednak witamina B12 również zawiera cyjanek i bez kłopotów
można ją kupić w aptece. Nawet bez recepty. O co tu chodzi?
Dokładniejsze badania wykazały, że straszenie amigdaliną nie ma sensu, bo natura
w doskonały sposób zabezpieczyła nas przed zatruciem substancją pochodzącą z pestek.

Nawet lepiej, bo zabezpieczyła nas podwójnie. Wyobraźmy sobie bandytę dzwoniącego
do drzwi i głuptaka wewnątrz, który je zawsze bezmyślnie każdemu otwiera.

Właściciele domu wiedząc, że mają głuptaka,  zamontują blokadę w drzwiach tak,
by ani on, ani bandyta nie mogli otworzyć drzwi. Otóż zdrowa komórka ludzkiego
ciała to dom, w którym jest zamontowana taka blokada, i nie ma głuptaka.  Chora
rakowa komórka to dom, w którym jest odwrotnie – nie ma blokady, a mieszka
3000 głuptaków. Bandytę przed drzwiami obrazuje cyjanek zawarty w B17. 
B17 to substancja, w składzie  której część atomów tak się ułożyła, że tworzy  rodnik
cyjanku.

Rodnik  „rodzi” cyjanek wtedy i tylko wtedy, gdy po pierwsze: zetknie się z enzymem
otwierającym („głuptak”) o nazwie betaglukozydaza i po drugie –  nie ma w pobliżu
enzymu blokującego o nazwie rodanaza („blokada”).

W zdrowych komórkach ludzkiego ciała mamy blokującą rodanazę i prawie w ogóle nie ma betaglukozydazy. Dokładnie odwrotnie jest w komórkach rakowych, gdzie betaglukozydaza
występuje aż 3000 razy więcej niż w normalnej komórce i brak jest enzymu blokującego –
rodanazy.
Zatem gdy letril dostanie się do ludzkiego organizmu, rozchodzi się do wszystkich komórek
zdrowych i chorych. W zdrowej komórce zamienia się w glukozę. W  rakowej uwalnia
cyjanek oraz drugą, równie silną truciznę (aldehyd benzoesowy). Te dwie trucizny
niszczą komórkę rakową i tylko ją, a przecież o to chodzi.
Teraz, znając już mechanizm, spójrzmy, jak amerykańska Administracja ds. Żywności i Leków
(FDA) starała się odwodzić od letrilu i w jaki  sposób nastraszyła nasze mamy.

Najpierw ogłoszono, że letril jest bezużyteczny do zabijania raka, bo po wnikliwych
badaniach nie stwierdzono w nim cyjanku. Po jakimś czasie, stwierdzono że letril w
komórkach rakowych uwalnia cyjanek. Wtedy  wydano odwrotny komunikat: skoro
letril zawiera cyjanek, jest trujący. Według FDA mamy zatem sytuację, że owszem,
B17 zabija raka, ale ponieważ robi to cyjankiem, to „takie niehumanitarne”.
Ostatecznie jednak FDA została wezwana przed Sąd Federalny, gdzie przyznała, że
nie posiada dowodów na toksyczność letrilu. Przeprosin oczywiście nie było, a my
nadal jedliśmy kompoty bez pestek.
Nasi dziadowie jedli jądra pestek znacznie częściej. Niektórzy, bo lubili, inni z
oszczędności albo biedy. Jedli też często zapomnianą przez współczesnych  kaszę
jaglaną, zwierającą B17. Do chleba dodawali ziarno lnu rónież zawierające letril.

Spożywali mleko i mięso zwierząt, które jadły trawę,  zawierającą B17. Współczesne \
odmiany traw zostały tak genetycznie zmienione, że pozbawiono  je letrilu.



Co na to lekarze?
Wielu światowej sławy lekarzy nie boi się leczyć witaminą B17. Jednak nie ujmujaąc
wielu zacnym polskim lekarzom większość albo nie słyszała o letrilu w ogóle, albo
zapoznała się z fałszywymi informacjami na jego temat, albo zwyczajnie boi się
odejścia od narzucanych przez koncerny farmaceutyczne  procedur. To trochę tak,
jak z ociepleniem klimatu. W Polsce lato jest zimniejsze niż zwykle, ale Polska
przyłącza się do walki z ociepleniem klimatu. Straszy się nas ubytkiem lodu na
Arktyce (biegun północny), a totalnie przemilcza rekordowy przyrost pokrywy
lodowej na  Antarktydzie (biegun południowy) itd. itd.
Musimy też wiedzieć, że lekarze są silnie uzależnieni od izb lekarskich, które
niepokornym potrafią zabrać uprawnienia do wykonywania zawodu. Chcąc więc
znaleźć lekarza, który ma odwagę się wychylić, trzeba szukać wśród emerytów albo tych,
którzy mają odwagę przeciwstawić się systemowi.
Czy słyszeli Państwo, że w krajach, gdzie były długoterminowe strajki lekarzy,
śmiertelność w tym okresie malała nawet o 30 proc.? Takie nagłe „ozdrowienia”
społeczeństw podczas strajku lekarzy   występowały wielokrotnie  w  różnych krajach,
np. w  Izraelu. Cóż, ludzie wtedy z konieczności musieli  wrócić do naturalnych leków.
Od 2 tygodni jem po 15 jąderek z pestek śliwek i nie zauważam żadnych ubocznych
skutków. 

Autor książki pt. „Świat bez raka”, mającej wkrótce ukazać się w Polsce, zaleca zjadanie
tylu pestek dziennie, ile zjadamy zawierających te pestki owoców (np. jeśli zjadamy
7 śliwek dziennie, to możemy zjeść 7 jąder z pestek). W przypadku choroby  dr Krebs
zaleca spożywanie około 35 jąder pestek dziennie. Za granicą (np. za pośrednictwem
Internetu) można też zakupić letril w tabletkach. Jedna tabletka 500 mg zawiera
witaminę B17 w ilości znajdującej się w ponad 100 pestkach.
Więcej informacji na temat B17 można znaleźć w wydanej w Polsce przez Oficynę
Wydawniczą 3.49 książce pt. „Terapia metaboliczna witaminą B17” (dostępna pod adresami: www.nieznany.pl lub www.nexus.media.pl).
Wiele praktycznych informacji w języku angielskim można także znaleźć na stronie
internetowej:
http://www.worldwithoutcancer.org.uk/
Jądra pestek moreli mozna też nabyć w Polsce: http://www.pestki-moreli.pl
Arkadiusz Woźniak
Polecam również tekst: Tani i skuteczny sposób na raka oraz
niesamowitą książkę odkrywającą prawdę o szczepieniach: www.jut.pl





Zamach Na Nasze Prawa Na Sieci

Jeśli „tak zwane” łamanie praw autorskich jest kradzieżą, to nawet Jezus i inni prorocy, awatarzy i wielcy Nauczyciele Ludzkości, tak przed Nim jak i po Nim, byli złodziejami. Kopiowali oni bowiem, aby utrwalić i wprowadzić w życie to co inni już przed nimi czynili, nikogo nie pytając o pozwolenie. A już specjalnie, nie pytali o takie pozwolenia istniejących w swych czasach „elit” czy „establishmentów”. Oni właśnie walczyli z nimi, z ich zachłannością i głównie z tego powodu byli i są doi dzisiaj przez nie prześladowani i zwalczani na wszelkie sposoby.

Pośród wielu cudów opisanych w Ewangeliach, Jezus rozmnożył pokarm. Zdarzyło się bowiem, że nakarmił na pustyni tłumy ludzi, poprzez cudownie rozmnożenie chleba i paru ryb (Mt 15, Mk 8). Chleb ten, był przecież wyprodukowany według jakiejś receptury, którą Jezus, rozmnażając bochenki skopiował. Nie dokonał zmiany w recepturze. Po prostu „ukradł” komuś przepis nie pytając o pozwolenie. Postępując za takim tokiem myślenia, także samo, każdy z nas, piekąc chleb, „kradnie” cudzą recepturę, bo przecież ktoś ją wymyślił, czy stara czy nowa.

Przy takim sposobie myślenia - już nawet samo spożywanie jakiegokolwiek posiłku, jest „kradzieżą” czyjejś receptury – a już tym bardziej dieta zdrowotna, bo to kiedyś, jakiś „specjalista” od odżywiania, tu czy tam na świecie, opisał i przedstawił jako swoje osiągnięcie albo nawet i lepiej „odkrycie” naukowe, albo dzieło, wynalazek, itp. I tak aż „ad nauseam”... Nieuniknienie musieli byśmy dojść do takiego wniosku, jeśli by uznać rację tych, którzy w swej chciwości, przy równoczesnym poczuciu bezkarności oraz, bardzo często, kompletnym braku poczucia przyzwoitości, żądają zrównania praw autorskich z prawem rzeczowym.
Przy takim rozumowaniu, trzeba by zmienić pogląd na "Nie kradnij", i zmienić interpretację tego przykazania, albo po prostu odrzucić postulaty na temat kopiowania, skoro Jezus był bezgrzeszny. Całkiem wyraźnie bowiem, "nie kradnij" musi oznaczać coś innego niż udostępnianie, czy krakowanie.

Przy takim myśleniu przecież - nawet tak prosty i jak najbardziej naturalny a nawet BARDZO pożądany AKT PODZIELENIA SIĘ CZYMŚ Z BLIŹNIM jak nawet pożyczenie komuś książki, czy podzielenie się posiadaną wiedzą czy innymi dobrami, musiało by stać się nagle grzesznym występkiem, a nawet poważnym przestępstwem – tak jak tego by chciały takie TOTALITARNE propozycje prawne jak: AKTA i inne im podobne idiotyczne propozycje, czy to w Ameryce czy w Europie czy innych krajach gdzie nigdy nienasycone, monstrualne Korporacje, Koncerny i inne im podobne ESTABLISHMENTY chcą się dostać do władzy i totalnej kontroli nad społeczeństwem. Chcą oni bowiem jeszcze więcej władzy, i zyskanie prawa do totalnego mordo-dzierżstwa, nad społeczeństwem, których to praw do teraz jeszcze, oficjalnie, nie posiadają. Nigdy im nie dość niczego w ich bezwzględnej zachłanności i dążeniu do pieniądzy i TOTALNEJ władzy...

Co więc powinno być uznane za granicę przestępstwa, kradzieży, jeśli chodzi o łamanie praw autorskich, a co winno być uznawane jako zwykłe złamanie tylko prawa autorskiego, kształtowanego przez człowieka, i będącego tylko kwestią umowy społecznej?

Opierając się do Ewangelii, i innych Pism Świętych, można śmiało powiedzieć – granicą, tą jest korzyść majątkowa, jaką osoba łamiąca prawo autorskie uzyskuje. Jezus nie zyskał korzyści majątkowej kopiując chleb...

Gdy zakładając kafejkę czy stronę internetową puszczę w niej czyjąś muzykę, autor tej muzyki musi otrzymywać za nią wynagrodzenie. Bo rzekomo przyczynia się tym do uzyskania przeze mnie zysku, poprzez budowanie atmosfery tego miejsca.

Ale pytam więc... Dlaczego, nie ma jednakowego prawa liczyć na dokładnie takie samo potraktowanie projektant mebli, dywanów, tapet, i całego wystroju wnętrza? Dlaczego nie miałby mieć do tego prawa także architekt, czy wszyscy inni którzy do zbudowania tej kawiarni czy witryny się przysłużyli? Dlaczego nie powinni i oni również, otrzymywać dożywotnich wpływów za raz wykonaną pracę, jak to się ma z różnego rodzaju grajkami, i wykonawcami sztuki takiej czy innej?

No... ale, pierwszy lepszy grajek, kompozytor czy inny twórca czy wykonawca muzyki, czy to lepszy czy gorszy, popatrzył by na mnie jak na wariata, gdy bym go poprosił o zwrotne tantiemy, za dopuszczenie przeze mnie reklamy i promowanie jego muzyki w mojej kawiarni, czy witrynie na Sieci, gdzie bardzo często bywają różne osoby, które o nim nigdy wcześniej nie słyszały, a po wyjściu kupują jego czy jej dysk...

Jezus nie miał z tym żadnych problemów moralnych. Po prostu, rozmnożył chleb i już, jakiś piekarz stracił wtedy trochę dochodów, ale Zbawca chyba się zbytnio tym nie przejął, bo zgodnie z przedstawionym przykładem z kawiarnią wiedział że, ludzie potem i tak pójdą do jego piekarni.
Zastanówmy się nad tym, bo czeka nas wytężona walka o prawa autorskie, z upychanymi kolanami przez rozmaite koncerny, na siłę, politycznymi porozumieniami międzynarodowymi takimi jak: ACTA, SOPA i PIPA . Wielkie Koncerny i Korporacje oboma łokciami, nachalnie, jak nigdy przedtem przepychające się bez żadnych moralnych skrupułów do władzy. Będą oni w każdym bowiem przypadku atakować nas swoją „nową prawdę objawioną”, swoją propagandą, że kopiowanie to kradzież, i przekonywać, a nawet wręcz wymuszać, że musimy porzucić nasze odwieczne, naturalne wartości moralne i przyjąć ich „Nowy Porządek Światowy” ich (New World Order)...

Przy tym, musimy zdać sobie sprawę z tego że, w mentalności korporacyjnej, nie chodzi wcale o utratę dochodów, IM CHODZI O NIEDOPUSZCZENIE DO UZYSKANIA CZEGOKOLWIEK, bez ich wiedzy, totalnej kontroli, nadzoru, bez ich bez końca podrażanych a i tak już nadzwyczaj drogich, drogo płatnych zezwoleń, nakazów, zakazów, opóźnień, zwłok, robienia wielkiej łaski za prostą rzecz, licencji, oraz miliona innych zdzierczych przepisów, itp, itd...
Nie!
Kopiowanie to nie kradzież, tak jak nie byłoby kradzieżą stworzenie nowego mercedesa klasy S przy pomocy instrukcji Ctrl+C, Ctrl+V.
To jest - co najwyżej - złamanie prawa autorskiego. W żadnym wypadku nie może to być traktowane jako kradzież, ale tylko złamanie prawa autorskiego – raczej wątpliwego wykroczenia - i jeśli nawet uważanego za wykroczenie, to o nie porównywalnie mniejszym znaczeniu.

Nie dajmy sobie wmówić, że stajemy się złodziejami kopiując coś z sieci. Nie jesteśmy nimi, nawet w oczach obecnego prawa autorskiego. Możemy ściągać do woli. Nie dajmy się zastraszyć fałszywą informacją, propagandą i histerią mediów masowych. Oni mają służyć nam, a nie my im, w tym bowiem celu powstały i istnieją, aby nam służyć... Powinniśmy im o tym na każdym kroku przypominać, kiedy chcą od nas cokolwiek.

Pamiętajmy o tym! My mamy prawo od nich żądać, a oni nam służyć powinni - nie odwrotnie!
Nie można udostępniać - czyli „de facto” nie można powtarzać tego co Jezus zrobił na pustyni, przez udostępnienie ludziom posiłku. To musi się zmienić!... Powinno być sprawiedliwie, czyli, być mierzone uzyskaniem bezpośredniej korzyść majątkowej, i dzieleniem się tym z twórcą.

Można obejrzeć w kinach wzburzającą reklamę porównującą osobę która ściąga film z sieci z kimś, kto kradnie samochody i torebki. "Nie kradniesz samochodów, nie kradniesz torebek, nie kradniesz DVD? Kradniesz filmy, jesteś złodziejem!".

Poza nieprawidłową konkluzją tej reklamy (powyżej), jest ona demoralizująca, bo złodziei samochodów i torebek zrównuje z dzieciakami, którzy ściągają coś z sieci uszczuplając co najwyżej wirtualne, wymarzone dochody nadzwyczaj chciwych, pomimo że już niewiarygodnie bogatych, koncernów międzynarodowych.

Te same koncerny i twórcy przemilczają jednak to, że te właśnie dzieciaki sięgają potem w sklepach po ich filmy i muzykę, właśnie dlatego, że ją poznali, a żadnego mającego nawet bardzo bogatych rodziców, nie było by stać kupić takiej ilości muzyki, jaką można poznać w Sieci za darmo.

Nie dajmy się zwariować! Jezus nie był złodziejem, a dekalog nie zawiera zakazu kopiowania... Czas skończyć z tym totalitarnym szaleństwem i zmienić prawa, kneblujące kulturę i swobodę rozwoju.

środa, 11 kwietnia 2012

Walka z Rakiem - 2

Zasłane przez: Karola Króla

Pestkami wyleczyć raka



Każdy powinien wiedzieć, że większość oficjalnych badań przeciw rakowi to wielkie oszustwa” – dr Linus Pauling (1901-1994), dwukrotny laureat Nagrody Nobla


Pestka z moreli zawiera witaminę B17, która leczy nowotwór w 100 proc. przypadków, nawet jego najbardziej złośliwe odmiany – twierdzi dr Ernesto Corntrerasa, który w swojej klinice wyleczył z raka wiele tysięcy pacjentów 

Witamina B17,  amigdalina albo letril – to trzy różne nazwy tej samej naturalnej substancji. Najpierw znaleziono ją w jądrach pestek moreli, potem stwierdzono, że występuje aż w 1200 gatunkach różnych roślin. Najwięcej jednak w pestkach popularnych owoców, takich jak morele, brzoskwinie, nektaryny, śliwki, jabłka, gruszki, wiśnie czy czereśnie. 
Lecznicze działanie B17 opisano już w egipskich papirusach sprzed 5000 lat,  proponując użycie wody migdałowej do leczenia raka skóry. Podobne zapiski o stosowaniu gorzkich migdałów pochodzą z Chin sprzed 4500 lat. W nowożytnej medycynie pierwsze informacje o tym, że B17 skutecznie leczy raka pojawiły się ponad 50 lat temu. Jej gorącym propagatorem był biochemik dr Ernest Krebs. Szacuje się, że od tego czasu około 100 tys. chorych na raka wyleczonych zostało letrilem.  Skuteczne działanie B17 udowodniono w niezależnych badaniach w ponad 20 krajach, zarówno w przypadku ludzi, jak i zwierząt. Skuteczność wyleczeń sięga prawie 100 proc. pod warunkiem,  że pacjent wcześniej nie został osłabiony naświetlaniem czy tzw. chemią. Jednym z najbardziej znanych współczesnych  ośrodków leczących letrilem  jest meksykańska klinika dra Ernesto Contrerasa Rodrigueza.
Ponieważ B17 jest skuteczna i tania, szybko stała się solą w oku instytucji powiązanych z amerykańskimi koncernami farmaceutycznymi.  Letril jest naturalną substancją, tak samo jak zioła. Nie można jej opatentować, więc nie można na niej zarobić. Można natomiast na niej stracić. I to bardzo dużo. Gdyby ludzie dowiedzieli się masowo, że B17 leczy raka, przemysł farmakologiczny poniósłby gigantyczne straty z powodu zaniechania chemioterapii. Skończyłyby się nie tylko zyski ze sprzedaży chemii, ale również nie byłoby przyzwolenia na potężne dotacje na wieczne badania i dopłaty do leków. Nic więc dziwnego, że losy B17 to tajemnicza historia pełna przemilczeń, fałszu, zastraszeń i histerii zamiast rzetelnej naukowej dyskusji. 
 
Cyjanek na zdrowie
Kiedy nasze babcie robiły  weka na zimę, kładły owoce z pestkami. Nie wiedząc o tym, dostarczały swoim rodzinom B17. Kiedy nasze mamy robiły weka, pestki już wyjmowały, bo wmówiono im, że w pestkach jest cyjanek, czyli  kwas pruski. Panika przeniknęła oczywiście z USA. Dlatego dzisiaj tysiące Amerykanów potajemnie wyjeżdża leczyć się do Meksyku... i wraca zdrowymi. Zresztą w Polsce, tak jak i w wielu krajach,  nie możemy kupić witaminy B17 w żadnej aptece. Proszę sprawdzić, jak magister za ladą będzie stukała w klawiaturę aptecznego komputera wszystkie trzy nazwy, po czym uśmiechnie się i powie, że nie ma czegoś takiego.
Podstawowym argumentem przeciwko B17 jest twierdzenie, że letril zawiera silnie trujący cyjanek. Jednak witamina B12 również zawiera cyjanek i bez kłopotów można ją kupić w aptece. Nawet bez recepty. O co tu chodzi?
Dokładniejsze badania wykazały, że straszenie amigdaliną nie ma sensu, bo natura w doskonały sposób zabezpieczyła nas przed zatruciem substancją pochodzącą z pestek. Nawet lepiej, bo zabezpieczyła nas podwójnie. Wyobraźmy sobie bandytę dzwoniącego do drzwi i głuptaka wewnątrz, który je zawsze bezmyślnie każdemu otwiera. Właściciele domu wiedząc, że mają głuptaka,  zamontują blokadę w drzwiach tak, by ani on, ani bandyta nie mogli otworzyć drzwi. Otóż zdrowa komórka ludzkiego ciała to dom, w którym jest zamontowana taka blokada, i nie ma głuptaka.  Chora rakowa komórka to dom, w którym jest odwrotnie – nie ma blokady, a mieszka 3000 głuptaków. Bandytę przed drzwiami obrazuje cyjanek zawarty w B17. 
B17 to substancja, w składzie  której część atomów tak się ułożyła, że tworzy  rodnik cyjanku. Rodnik  „rodzi” cyjanek wtedy i tylko wtedy, gdy po pierwsze: zetknie się z enzymem otwierającym („głuptak”) o nazwie betaglukozydaza i po drugie –  nie ma w pobliżu enzymu blokującego o nazwie rodanaza („blokada”).
W zdrowych komórkach ludzkiego ciała mamy blokującą rodanazę i prawie w ogóle nie ma betaglukozydazy. Dokładnie odwrotnie jest w komórkach rakowych, gdzie betaglukozydaza występuje aż 3000 razy więcej niż w normalnej komórce i brak jest enzymu blokującego – rodanazy.
Zatem gdy letril dostanie się do ludzkiego organizmu, rozchodzi się do wszystkich komórek zdrowych i chorych. W zdrowej komórce zamienia się w glukozę. W  rakowej uwalnia cyjanek oraz drugą, równie silną truciznę (aldehyd benzoesowy). Te dwie trucizny niszczą komórkę rakową i tylko ją, a przecież o to chodzi. 
Teraz, znając już mechanizm, spójrzmy, jak amerykańska Administracja ds. Żywności i Leków (FDA) starała się odwodzić od letrilu i w jaki  sposób nastraszyła nasze mamy. Najpierw ogłoszono, że letril jest bezużyteczny do zabijania raka, bo po wnikliwych badaniach nie stwierdzono w nim cyjanku. Po jakimś czasie, stwierdzono że letril w komórkach rakowych uwalnia cyjanek. Wtedy  wydano odwrotny komunikat: skoro letril zawiera cyjanek, jest trujący. Według FDA mamy zatem sytuację, że owszem, B17 zabija raka, ale ponieważ robi to cyjankiem, to „takie niehumanitarne”.
Ostatecznie jednak FDA została wezwana przed Sąd Federalny, gdzie przyznała, że nie posiada dowodów na toksyczność letrilu. Przeprosin oczywiście nie było, a my nadal jedliśmy kompoty bez pestek.
Nasi dziadowie jedli jądra pestek znacznie częściej. Niektórzy, bo lubili, inni z oszczędności albo biedy. Jedli też często zapomnianą przez współczesnych  kaszę jaglaną, zwierającą B17. Do chleba dodawali ziarno lnu rónież zawierające letril. Spożywali mleko i mięso zwierząt, które jadły trawę,  zawierającą B17. Współczesne odmiany traw zostały tak genetycznie zmienione, że pozbawiono  je letrilu.

Co na to lekarze?
Wielu światowej sławy lekarzy nie boi się leczyć witaminą B17. Jednak nie ujmujaąc wielu zacnym polskim lekarzom większość albo nie słyszała o letrilu w ogóle, albo zapoznała się z fałszywymi informacjami na jego temat, albo zwyczajnie boi się odejścia od narzucanych przez koncerny farmaceutyczne  procedur. To trochę tak, jak z ociepleniem klimatu. W Polsce lato jest zimniejsze niż zwykle, ale Polska przyłącza się do walki z ociepleniem klimatu. Straszy się nas ubytkiem lodu na Arktyce (biegun północny), a totalnie przemilcza rekordowy przyrost pokrywy lodowej na  Antarktydzie (biegun południowy) itd. itd.
Musimy też wiedzieć, że lekarze są silnie uzależnieni od izb lekarskich, które niepokornym potrafią zabrać uprawnienia do wykonywania zawodu. Chcąc więc znaleźć lekarza, który ma odwagę się wychylić, trzeba szukać wśród emerytów albo tych, którzy mają odwagę przeciwstawić się systemowi.
Czy słyszeli Państwo, że w krajach, gdzie były długoterminowe strajki lekarzy, śmiertelność w tym okresie malała nawet o 30 proc.? Takie nagłe „ozdrowienia” społeczeństw podczas strajku lekarzy   występowały wielokrotnie  w  różnych krajach, np. w  Izraelu. Cóż, ludzie wtedy z konieczności musieli  wrócić do naturalnych leków.
Od 2 tygodni jem po 15 jąderek z pestek śliwek i nie zauważam żadnych ubocznych skutków.  Autor książki pt. „Świat bez raka”, mającej wkrótce ukazać się w Polsce, zaleca zjadanie tylu pestek dziennie, ile zjadamy zawierających te pestki owoców (np. jeśli zjadamy 7 śliwek dziennie, to możemy zjeść 7 jąder z pestek). W przypadku choroby  dr Krebs zaleca spożywanie około 35 jąder pestek dziennie. Za granicą (np. za pośrednictwem Internetu) można też zakupić letril w tabletkach. Jedna tabletka 500 mg zawiera witaminę B17 w ilości znajdującej się w ponad 100 pestkach.
Więcej informacji na temat B17 można znaleźć w wydanej w Polsce przez Oficynę Wydawniczą 3.49 książce pt. „Terapia metaboliczna witaminą B17” (dostępna pod adresami: www.nieznany.pl lub www.nexus.media.pl).
Wiele praktycznych informacji w języku angielskim można także znaleźć na stronie internetowej:
http://www.worldwithoutcancer.org.uk/
Jądra pestek moreli mozna też nabyć w Polsce: http://www.pestki-moreli.pl
Arkadiusz Woźniak

Polecam również tekst: Tani i skuteczny sposób na raka oraz niesamowitą książkę odkrywającą prawdę o szczepieniach: www.jut.pl


Walka z Rakiem





 Zasłał do nas: Karol Krol

Tani i Skuteczny Sposób na Raka.


Proponuję wyciąć i zachować ten tekst. Wkrótce może  być
zakazany.
W USA te wiadomości już zostały ocenzurowane. Tam rząd
zamknął  stronę w internecie dr. Ashkara, a jego samego
osądzono i
skazano bo pokazał jak łatwo i tanio można wyleczyć raka

W domu Georga Ashkara  pojawili się agenci FBI.
Aresztowali go pod zarzutem leczenia bez uprawnień.
Wytoczono mu proces.
Na świadków wezwano innych uleczonych.
– Był pan chory na raka? – zapytał świadka sędzia.
– Tak wysoki sądzie.
– Czy teraz jest pan zdrowy?
– Tak wysoki sądzie.
– Czy stosował pan metodę obecnego tu Georga Ashkara?
– Tak wysoki sądzie.
Drugi świadek udzielił dokładnie takich samych odpowiedzi.
W rezultacie ława przysięgłych uznała, że Georg Ashkar ich
wyleczył. Nie pomogły tłumaczenia, że z medycznego punktu
widzenia chory miał umrzeć, a żyje, że dr Ashkar nie
diagnozował, nie dotykał pacjenta, ani że ziarno ciecierzycy,
które zalecał nie jest lekarstwem.

Sąd niczym bezduszny robot potraktował dr. Ashkara
paragrafami – leczył bez uprawnień. George Ashkar jest
doktorem fizyki, nie medycyny, więc skazano go na 5
lat więzienia w zawieszeniu i dodatkowo na  5 tysięcy
dolarów grzywny.

Oto mamy sytuację, gdzie ktoś twierdzi, że znalazł
oczekiwane przez ludzkość skuteczne w 100 proc.
lekarstwo na raka, ma świadków i dowody w postaci
mnóstwa listów dziękczynnych.

Próbuje, nie oczekując żadnego wynagrodzenia,
zainteresować świat medyczny swoim odkryciem.
Dobija się do wielu instytutów i lekarzy niby walczących z
rakiem. I co? System się wścieka, bo zagrożone jest jego
status quo. Przecież w razie rozwiązania problemu raka
bo gigantyczne pieniądze na badania  nagle się skończą.
Zamiast nagrody więc jest proces, który skazuje Ashkara
niczym przestępcę.

W tym czasie w samym tylko USA
umiera z powodu raka aż 1500 osób dziennie.

Przypomnijmy sobie, że 2000 lat temu skuteczne
leczenie Jezusa  również doprowadzało do wściekłości
ówczesnych kapłanów.  Wtedy też nie ważne było
wyleczenie tylko to, że leczył o złej porze, bo w szabat.
Jak widać mechanizm działania systemu wtedy i dziś
jest bardzo podobny. Przypomina się jeszcze
profesor Wilczur, albo z ostatnich miesięcy –
doktor Lenart ze szpitala w Kolbuszowej, który
pijawkami uratował nogę pacjenta ale naraził
się na ostre szykany dyrekcji szpitala.

George nie poddał się Dobrze wiedział, że
jego metoda jest w 100 proc. skuteczna.

Nazwał ją metodą NIA (Neutral Infection
Absorption Method). Według jego danych do
dzisiaj wyzdrowiało  około 1000 osób stosujących
tę metodę.

W samej Kaliforni uratował 40 ludzi. Dr Ashkar
przyznaje, że
8 z nich zmarło, ale były to wyłącznie osoby
bardzo zamożne,
które stać było na najdroższe amerykańskie
szpitale i tam
kontynuowały leczenie. Wszyscy biedniejsi,
 których nie było
stać na nowoczesną terapię, przeżyli. Oprócz raka
metoda
NIA uzdrowiła również przypadki reumatyzmu,
artretyzmu, astmy,
choroby układu immunologicznego a także
AIDS. Skoro dr.
Ashkarowi zabroniono polecać tej metody,
wymyślił inny sposób,
by pokazać światu jej skuteczność.

To niesamowite, ale sam zapragnął dostać
raka, by móc publicznie
pokazać, że metoda jest dobra.
Wyobraźcie sobie państwo kogoś, kto
bardzo chce dostać raka?

I stało się tak, jak chciał. 6 lat temu, w wieku
72 lat, dr George
Ashkar znalazł się w szpitalu z powodu dziwnych
bóli z lewej strony
ciała.

W ciągu tygodnia schudł 25 kg.  Lekarze otworzyli
mu brzuch i
zdiagnozowali ciężki przypadek raka trzustki.
Diagnozę  przekazali
jego żonie. Powiedzieli, żeby szykowała się
do pogrzebu.
"George oni powiedzieli, że masz raka trzustki
i wkrótce umrzesz!
A my przecież nie mamy pieniędzy na pogrzeb!"
– powiedziała jego
żona. "Skoro nie mamy pieniędzy, to nie
będzie pogrzebu ...bo
nie umrę'. Po czym, ku zdziwieniu lekarzy
na własną  prośbę
wypisał się ze szpitala i zastosował swoją metodę.
Po 2 miesiącach
wyzdrowiał i żyje do dziś. Nie widząc żadnego
zainteresowania
medyków sam napisał o tym książkę. Niestety,
nie wolno mu jej
było wydać w USA, więc potajemnie wydrukował
w  Armenii i
przeszmuglował do USA.

Spotkanie z Georgem
Byłbym bardzo  zdziwiony gdyby ktoś mi powiedział,
że 78–letni
George przyjedzie do Polski. Jeszcze bardziej
zdziwiłbym się, gdyby
ktoś zapowiedział, że  podczas
jego pobytu w naszym kraju spotkam go
przypadkowo. A jednak!
6 maja wpadliśmy na siebie  w hoteliku w Kowarach,
gdzie zajrzałem
na chwilę podczas urlopu w Karkonoszach. Miałem
zaszczyt poznać
osobiście  tego niezwykle ciepłego i sympatycznego
staruszka.

Spędziłem z nim kilka godzin. Pomijając dowody i
wiedzę, gdzieś w
duszy  poczułem, że facet ma dużo racji, że trzeba
o tym napisać.
Z radością przyjął moją propozycję wydania jego
książki w Polsce.
Zresztą podczas jego pobytu w naszym kraju
wszędzie budził
zainteresowanie. 

Oto jego metoda:
Kiedy George miał 5 lat z powodu raka zmarł
jego wujek.
Właśnie wtedy przysiągł sobie, że kiedyś odkryje
lekarstwo na raka.
Odkrycia dokonał stosunkowo szybko, bo już w
wieku 12 lat. Wtedy
jego domowym obowiązkiem było przygotowywanie
jogurtu dla całej rodziny.
Tego dnia grał akurat w piłkę, gdy mama jak zwykle
zawołała go do
zrobienia jogurtu. Proces polegał na zagotowaniu mleka,
ostudzeniu go
i dodaniu odpowiedniej porcji zaczynu. Chcąc jak
najszybciej wrócić do gry
zwiększył płomień pod garnkiem. Udało mu się
przyśpieszyć gotowanie ale
mleko przypaliło się. Pomimo tego, dokończył
produkcję.
Następnego dnia zaczerpnął łyżeczkę z wierzchu i
ze zdziwieniem
zauważył, że jogurt nie wykazuje żadnych oznak
przypalonego mleka.
Jednak gdy pobrał próbkę z  dna garnka, gdzie
ciecz była bardziej
wodnista, wyraźnie poczuł spaleniznę. Zjawisko
wykorzystał gdy jego
matka zachorowała na reumatyzm. Jeździła do
najlepszych lekarzy, ale
nikt nie potrafił jej pomóc. – Coś złego jest we
krwi, a my nie wiemy
jak się togo pozbyć – twierdzili lekarze i radzili
przebywać w suchym
i ciepłym klimacie.

George opowiedział mamie o swoim doświadczeniu
z jogurtem i
zasugerował, że z krwią może być podobnie –
trucizny mogą się
zbierać w bardziej wodnistym składniku krwi,
choćby takiej wodzie,
jaka powstaje w bąblu po oparzeniu. Mama
uśmiechnęła się i natychmiast
tlącym się  papierosem przypaliła sobie nogę.

Potem z powstałego bąbla
upuściła płyn. Poczuła się lepiej, więc powtórzyła
eksperyment. Ponieważ
szpetnych przypaleń zaczęło przybywać, George
wymyślił sposób, aby
nie robić codziennie nowej rany, tylko wysączać
ciecz ze starej.

Po kilku
próbach doszedł do wniosku, że najlepiej do tego
nadaje się ziarno ciecierzycy.

W żywej ranie umieszczał ziarno cieciorki  i
bandażował nogę.
Po 12 godzinach, kiedy ziarno nasiąknęło,
wymieniał je na nowe.
Po pewnym czasie stosowania tej metody
mama odzyskała zdrowie i
co ważne, do  końca życia nigdy więcej
nie odczuwała  problemów
z reumatyzmem.

Po latach badań i studiów George udoskonalił
swoją metodę. Wybiera
miejsce na nodze powyżej łydki ale poniżej
kolana, tak by nie było na
żyle ani na kości.

Goli to miejsce z włosów i odkaża. Do wywołania
sztucznego bąbla nie
stosuje już rozżarzonego papierosa – ale
zmiażdżony czosnek, który
przykłada w małym pierścieniu.  Po 6 godzinach
 od kontaktu z czosnkiem
pojawia się bąbel na skórze. Następnie George
 odkaża powierzchnię wokół
bąbla i wycina z ze środka   martwą już skórę.

Potem na gołej ranie
umieszcza jedno zwykłe ziarno ciecierzycy. Takie
jakie można kupić w sklepie.
Ranę przykrywa chusteczką higieniczną z otworkiem,
na który przykłada
liść kapusty. Kapusta ma za zadanie utrzymać wilgoć
aby rana nie wysychała.

Całość opasa bandażem elastycznym i zostawia  na
12 godzin po czym wymienia ziarno z opatrunkiem
oraz liściem kapusty na nowe. Ziarno cieciorki chłonie
płyny sączące się z rany.

Po 2 miesiącach  takich zabiegów krew oczyszcza się.
Potem dopiero
zaczyna oczyszczać się reszta organizmu. Specyficzne
toksyny, które George nazywa cancerogenami mogą
gromadzić się w różnych tkankach.
– Teraz organizm znajduję „otwartą furtkę” i korzysta
z okazji by się ich
 pozbyć. Pełne oczyszczenie organizmu i tym samym
wyleczenie z
przyczyny raka następuje po 6 miesiącach.
Czasami jednak wymaga to
nawet 12 a nawet 18 miesięcy, o ile pacjent
otrzymywał chemoterapię.

Wskaźnikiem końca jest wyciek czystej wody
przez około 3 tygodni oraz
dobre samopoczucie – twierdzi dr Ashkar. Dokładny
opis i teorię tej metody
pokazał  na filmie, który można jeszcze zobaczyć
w internecie (nie wiadomo
jak długo) narzucając w Google hasło „metoda NIA”.

Jeden ze znajomych lekarzy po zapoznaniu się z
metodą NIA stwierdził
delikatnie, że wiedza medyczna jest inna. Drugi
lekarz  postanowił po
prostu ją sprawdzić i prowadzi w ten sposób 4 pacjentów.

Cóż, wiedza i mądrość to są dwie różne sprawy.
Wiedza pochodzi
jedynie z materii, a mądrość od Boga.

Wiedza analizuje i dzieli na kawałeczki, a mądrość łączy
wszystko w całość.

Arkadiusz Woźniak