Jeśli „tak zwane” łamanie praw autorskich jest kradzieżą, to nawet Jezus i inni prorocy, awatarzy i wielcy Nauczyciele Ludzkości, tak przed Nim jak i po Nim, byli złodziejami. Kopiowali oni bowiem, aby utrwalić i wprowadzić w życie to co inni już przed nimi czynili, nikogo nie pytając o pozwolenie. A już specjalnie, nie pytali o takie pozwolenia istniejących w swych czasach „elit” czy „establishmentów”. Oni właśnie walczyli z nimi, z ich zachłannością i głównie z tego powodu byli i są doi dzisiaj przez nie prześladowani i zwalczani na wszelkie sposoby.
Pośród wielu cudów opisanych w Ewangeliach, Jezus rozmnożył pokarm. Zdarzyło się bowiem, że nakarmił na pustyni tłumy ludzi, poprzez cudownie rozmnożenie chleba i paru ryb (Mt 15, Mk 8). Chleb ten, był przecież wyprodukowany według jakiejś receptury, którą Jezus, rozmnażając bochenki skopiował. Nie dokonał zmiany w recepturze. Po prostu „ukradł” komuś przepis nie pytając o pozwolenie. Postępując za takim tokiem myślenia, także samo, każdy z nas, piekąc chleb, „kradnie” cudzą recepturę, bo przecież ktoś ją wymyślił, czy stara czy nowa.
Przy takim sposobie myślenia - już nawet samo spożywanie jakiegokolwiek posiłku, jest „kradzieżą” czyjejś receptury – a już tym bardziej dieta zdrowotna, bo to kiedyś, jakiś „specjalista” od odżywiania, tu czy tam na świecie, opisał i przedstawił jako swoje osiągnięcie albo nawet i lepiej „odkrycie” naukowe, albo dzieło, wynalazek, itp. I tak aż „ad nauseam”... Nieuniknienie musieli byśmy dojść do takiego wniosku, jeśli by uznać rację tych, którzy w swej chciwości, przy równoczesnym poczuciu bezkarności oraz, bardzo często, kompletnym braku poczucia przyzwoitości, żądają zrównania praw autorskich z prawem rzeczowym.
Przy takim rozumowaniu, trzeba by zmienić pogląd na "Nie kradnij", i zmienić interpretację tego przykazania, albo po prostu odrzucić postulaty na temat kopiowania, skoro Jezus był bezgrzeszny. Całkiem wyraźnie bowiem, "nie kradnij" musi oznaczać coś innego niż udostępnianie, czy krakowanie.
Przy takim myśleniu przecież - nawet tak prosty i jak najbardziej naturalny a nawet BARDZO pożądany AKT PODZIELENIA SIĘ CZYMŚ Z BLIŹNIM jak nawet pożyczenie komuś książki, czy podzielenie się posiadaną wiedzą czy innymi dobrami, musiało by stać się nagle grzesznym występkiem, a nawet poważnym przestępstwem – tak jak tego by chciały takie TOTALITARNE propozycje prawne jak: AKTA i inne im podobne idiotyczne propozycje, czy to w Ameryce czy w Europie czy innych krajach gdzie nigdy nienasycone, monstrualne Korporacje, Koncerny i inne im podobne ESTABLISHMENTY chcą się dostać do władzy i totalnej kontroli nad społeczeństwem. Chcą oni bowiem jeszcze więcej władzy, i zyskanie prawa do totalnego mordo-dzierżstwa, nad społeczeństwem, których to praw do teraz jeszcze, oficjalnie, nie posiadają. Nigdy im nie dość niczego w ich bezwzględnej zachłanności i dążeniu do pieniądzy i TOTALNEJ władzy...
Co więc powinno być uznane za granicę przestępstwa, kradzieży, jeśli chodzi o łamanie praw autorskich, a co winno być uznawane jako zwykłe złamanie tylko prawa autorskiego, kształtowanego przez człowieka, i będącego tylko kwestią umowy społecznej?
Opierając się do Ewangelii, i innych Pism Świętych, można śmiało powiedzieć – granicą, tą jest korzyść majątkowa, jaką osoba łamiąca prawo autorskie uzyskuje. Jezus nie zyskał korzyści majątkowej kopiując chleb...
Gdy zakładając kafejkę czy stronę internetową puszczę w niej czyjąś muzykę, autor tej muzyki musi otrzymywać za nią wynagrodzenie. Bo rzekomo przyczynia się tym do uzyskania przeze mnie zysku, poprzez budowanie atmosfery tego miejsca.
Ale pytam więc... Dlaczego, nie ma jednakowego prawa liczyć na dokładnie takie samo potraktowanie projektant mebli, dywanów, tapet, i całego wystroju wnętrza? Dlaczego nie miałby mieć do tego prawa także architekt, czy wszyscy inni którzy do zbudowania tej kawiarni czy witryny się przysłużyli? Dlaczego nie powinni i oni również, otrzymywać dożywotnich wpływów za raz wykonaną pracę, jak to się ma z różnego rodzaju grajkami, i wykonawcami sztuki takiej czy innej?
No... ale, pierwszy lepszy grajek, kompozytor czy inny twórca czy wykonawca muzyki, czy to lepszy czy gorszy, popatrzył by na mnie jak na wariata, gdy bym go poprosił o zwrotne tantiemy, za dopuszczenie przeze mnie reklamy i promowanie jego muzyki w mojej kawiarni, czy witrynie na Sieci, gdzie bardzo często bywają różne osoby, które o nim nigdy wcześniej nie słyszały, a po wyjściu kupują jego czy jej dysk...
Jezus nie miał z tym żadnych problemów moralnych. Po prostu, rozmnożył chleb i już, jakiś piekarz stracił wtedy trochę dochodów, ale Zbawca chyba się zbytnio tym nie przejął, bo zgodnie z przedstawionym przykładem z kawiarnią wiedział że, ludzie potem i tak pójdą do jego piekarni.
Zastanówmy się nad tym, bo czeka nas wytężona walka o prawa autorskie, z upychanymi kolanami przez rozmaite koncerny, na siłę, politycznymi porozumieniami międzynarodowymi takimi jak: ACTA, SOPA i PIPA . Wielkie Koncerny i Korporacje oboma łokciami, nachalnie, jak nigdy przedtem przepychające się bez żadnych moralnych skrupułów do władzy. Będą oni w każdym bowiem przypadku atakować nas swoją „nową prawdę objawioną”, swoją propagandą, że kopiowanie to kradzież, i przekonywać, a nawet wręcz wymuszać, że musimy porzucić nasze odwieczne, naturalne wartości moralne i przyjąć ich „Nowy Porządek Światowy” ich (New World Order)...
Przy tym, musimy zdać sobie sprawę z tego że, w mentalności korporacyjnej, nie chodzi wcale o utratę dochodów, IM CHODZI O NIEDOPUSZCZENIE DO UZYSKANIA CZEGOKOLWIEK, bez ich wiedzy, totalnej kontroli, nadzoru, bez ich bez końca podrażanych a i tak już nadzwyczaj drogich, drogo płatnych zezwoleń, nakazów, zakazów, opóźnień, zwłok, robienia wielkiej łaski za prostą rzecz, licencji, oraz miliona innych zdzierczych przepisów, itp, itd...
Nie!
Kopiowanie to nie kradzież, tak jak nie byłoby kradzieżą stworzenie nowego mercedesa klasy S przy pomocy instrukcji Ctrl+C, Ctrl+V.
To jest - co najwyżej - złamanie prawa autorskiego. W żadnym wypadku nie może to być traktowane jako kradzież, ale tylko złamanie prawa autorskiego – raczej wątpliwego wykroczenia - i jeśli nawet uważanego za wykroczenie, to o nie porównywalnie mniejszym znaczeniu.
Nie dajmy sobie wmówić, że stajemy się złodziejami kopiując coś z sieci. Nie jesteśmy nimi, nawet w oczach obecnego prawa autorskiego. Możemy ściągać do woli. Nie dajmy się zastraszyć fałszywą informacją, propagandą i histerią mediów masowych. Oni mają służyć nam, a nie my im, w tym bowiem celu powstały i istnieją, aby nam służyć... Powinniśmy im o tym na każdym kroku przypominać, kiedy chcą od nas cokolwiek.
Pamiętajmy o tym! My mamy prawo od nich żądać, a oni nam służyć powinni - nie odwrotnie!
Nie można udostępniać - czyli „de facto” nie można powtarzać tego co Jezus zrobił na pustyni, przez udostępnienie ludziom posiłku. To musi się zmienić!... Powinno być sprawiedliwie, czyli, być mierzone uzyskaniem bezpośredniej korzyść majątkowej, i dzieleniem się tym z twórcą.
Można obejrzeć w kinach wzburzającą reklamę porównującą osobę która ściąga film z sieci z kimś, kto kradnie samochody i torebki. "Nie kradniesz samochodów, nie kradniesz torebek, nie kradniesz DVD? Kradniesz filmy, jesteś złodziejem!".
Poza nieprawidłową konkluzją tej reklamy (powyżej), jest ona demoralizująca, bo złodziei samochodów i torebek zrównuje z dzieciakami, którzy ściągają coś z sieci uszczuplając co najwyżej wirtualne, wymarzone dochody nadzwyczaj chciwych, pomimo że już niewiarygodnie bogatych, koncernów międzynarodowych.
Te same koncerny i twórcy przemilczają jednak to, że te właśnie dzieciaki sięgają potem w sklepach po ich filmy i muzykę, właśnie dlatego, że ją poznali, a żadnego mającego nawet bardzo bogatych rodziców, nie było by stać kupić takiej ilości muzyki, jaką można poznać w Sieci za darmo.
Nie dajmy się zwariować! Jezus nie był złodziejem, a dekalog nie zawiera zakazu kopiowania... Czas skończyć z tym totalitarnym szaleństwem i zmienić prawa, kneblujące kulturę i swobodę rozwoju.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz swój komentarz. To bardzo ożywia każdy blog i pomaga również w jego redagowaniu.